To nie problemy techniczne w funkcjonowaniu urządzeń były przyczyną tragedii we wrocławskim zoo. Do śmierci opiekuna tygrysa doszło z powodu błędu ludzkiego i rutyny. Dwie kraty, które powinny być tego dnia zamknięte, były otwarte. Takie są ustalenia inspektorów PIP.
Do tragedii doszło 16 września. Opiekun tygrysa dzień wcześniej wrócił z urlopu. Był on wieloletnim i bardzo doświadczonym pracownikiem wrocławskiego ZOO. Znał procedury. Wiedział kiedy można wejść na wybieg. Pracował w zoo od lipca 2004 roku. 6 lat później zaczął zajmować się tygrysami.
Zginął podczas sprzątania wybiegu. Wiadomo, że tygrys spędził noc zamknięty w pawilonie. Żeby mężczyzna mógł wejść na wybieg, musiał najpierw sprawdzić czy zwierzę jest w klatce. Pomiędzy tygrysem a człowiekiem muszą być dwie zamknięte kraty.
Rutyna przyczyną wypadku
- Podczas kontroli inspektorzy ustalili, że w momencie tragedii obie kraty były otwarte. Co może wskazywać na to, że przyczyną śmierci był błąd ludzki, rutyna. Być może rozkojarzenie, bo mężczyzna dzień wcześniej wrócił z wakacji. Na pewno wykluczono udział osób trzecich – informuje Agata Kostyk-Lewandowska, rzecznika Państwowej Inspekcji Pracy we Wrocławiu.
Błędy w bezpieczeństwie i higienie pracy
W zoo przeprowadzono ogólną kontrolę dotyczącą podstawowych zasad bezpieczeństwa i higieny pracy. Inspektorzy PIP wykryli kilka nieprawidłowości, m.in. pracownicy nie mają przeprowadzanych szkoleń BHP w terminie, dokumentacja powypadkowa prowadzona jest nieterminowo, a część urządzeń, z których korzystają pracownicy nie jest w pełni sprawna. Poszczególne osoby zostały ukarane mandatami.
- W tak ogromnym zakładzie, jak nasze zoo, nie są to duże sprawy. Jest to dla mnie jednak nauczka na przyszłość. Na pewno wyciągnę bezwzględne konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych za poszczególne obowiązki – zapewnia Radosław Ratajszczak, dyrektor wrocławskiego zoo.
Śledztwo w sprawie tragedii w zoo prowadzi też prokuratura.
Autor: sfo / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | M. Walczak