Piłkarzem chciał zostać od małego. Niejedne spodnie zdarł na murawie, strzelił też niejednego gola. Mocniej od piłki zaczęła go jednak ciągnąć polityka. - No tak mi się życie ułożyło, że jednak zostałem samorządowcem - mówi piłkarz-amator. Oto Robert Lewandowski - kandydat na burmistrza podwrocławskiego Żmigrodu.
- Nie, nie jestem tym znanym piłkarzem, jestem po prostu Robertem Lewandowskim - śmieje się kandydat na burmistrza Żmigrodu. Chociaż ktoś mógłby dopatrzeć się podobieństwa: wysportowany, uśmiechnięty, z zaczesaną do góry grzywką.
Ale to nie wszystko: w domowej szafie trzyma korki, bo przydają mu się raz w tygodniu na murawie. Strzela też gole - jak na dobrego napastnika przystało. Tyle, że nie w reprezentacji Polski, a na klepowiskach pod Żmigrodem.
Zapalony fan piłki
- Ja to jestem zapalony fan piłki nożnej. Ale w reprezentacji bym się nie odnalazł, jeden Lewandowski tam już wystarczy, dobrze jest tak, jak jest - śmieje się.
Bo Lewandowski dolnośląski, w odróżnieniu od tego mazowieckiego, na murawie spędził tylko część życia. Resztę podzielił na sprawy polityczne i samorządowe. I zapisał się do PSL. W CV może sobie wpisać bycie "głównym specjalistą od wodociągu grupowego Bychowo", zastępcą burmistrza Żmigrodu, potem radnym w Trzebnicy, przewodzenie radom nadzorczym, prezesowanie w kilku stowarzyszeniom.
I - znów na sportowo - zaangażował się w działalność Miejskiego Klubu Sportowego „Piast”.
Burmistrzem Żmigrodu jest już od dwóch kadencji. Robert Lewandowski walczy właśnie o trzecią. Ma czterech konkurentów - Waldemara Wysockiego z PiS i trzech bezpartyjnych samorządowców: Damiana Sułkowskiego, Henryka Bagińskiego i Roberta Korytkowskiego.
Lewandowski mieszkańcom obiecuje oficjalnie nowe inwestycje i rozwój oświaty. Nieoficjalnie - nowe boisko. - Chciałbym zorganizować z Robertem Lewandowskim spotkanie z okazji otwarcia nowego orlika. Tu, u nas - zdradza dolnośląski Lewandowski.
Lewandowski przez telefon
W sprawie spotkania będzie rozmawiał z piłkarzem, w sprawie boiska - z urzędnikami. Zwłaszcza urzędniczkami. - O tak, one reagują na moje imię i nazwisko bardzo fajnie. Takie niby zdziwione jak dzwonię, ale jakby były zadowolone. Bardzo mi to pomaga, że się tak nazywam - komentuje Robert Lewandowski.
Autor: bieru/i / Źródło: tvn24