Prawdopodobnie wykluł się później niż jego bracia i siostry, nie zdążył dojrzeć na tyle, by wraz z innymi bocianami odlecieć za granicę. Bocianowi Stefanowi pomogli ludzie. Teraz ptak dorasta w Ośrodku Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Raczkowej (Dolnośląskie) i szykuje się do powrotu na wolność. Ten będzie jednak możliwy dopiero wiosną.
Młody, wciąż obrośnięty puchem bocian trafił do Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Raczkowej kilka tygodni temu.
Ptak najprawdopodobniej wykluł się później niż jego rodzeństwo, w gnieździe został sam, a później z niego wypadł. Wciąż niezdolny do latania został znaleziony na ziemi przez ludzi. I przewieziony do ośrodka prowadzonego przez Krzysztofa Strynkowskiego.
Stefcio "bawi się w klekotanie"
- Trafił do nas w momencie, gdy pozostałe bociany szykowały się już do odlotu za granicę. On gotowy jeszcze nie był. Był częściowo pokryty puchem, a lotki piór na skrzydłach miał wykształcone tylko w połowie. Więcej też siedział, niż wstawał - relacjonuje Strynkowski.
Bocian, za sprawą wnuczki pana Krzysztofa, dostał na imię Stefan. Zamieszkał w niewielkiej wolierze, która z czasem stała się dla niego zbyt mała. Dlatego opiekun klekota był zmuszony zakasać rękawy i rozbudować bocianie lokum. - Stefcio ma teraz miejsce do ćwiczenia swoich skrzydeł, podskakiwania i podfruwania na specjalnie stworzony dla niego podest. A robi to coraz częściej, bo ma już pióra i stanął na nogi - opowiada Strynkowski. I dodaje, że bociek zaczął też "bawić się w klekotanie". - Zachowuje się jak wyrośnięty dzieciak - śmieje się pan Krzysztof.
"Podchodzi i czeka jak pies"
Stefan, jak przystało na drapieżnika, musi zdobywać swój pokarm. Choć - dzięki temu, że przebywa pod opieką człowieka - zadanie ma ułatwione.
- W naturze rodzice uczą bociany zdobywania pokarmu. Karmię Stefana tak, by zbliżyć to jak najbardziej do naturalnych warunków - opowiada opiekun bociana. Stefan nie ma więc miseczki, a jedzenie jest rozrzucane w różnych miejscach woliery. - Tak, by chodził i sam je znajdował - precyzuje Strynkowski. Choć przyznaje, że gdy jego podopieczny jest głodny, "podchodzi i czeka jak pies".
Stefan lubi też wpatrywać się w niebo. - Ciągnie go tam. Niedawno zauważył lecący samolot i bardzo mocno się w niego wpatrywał - opowiada opiekun boćka.
Na wolność wróci w marcu
Młody klekot musi jeszcze poczekać na podniebne wojaże. Spóźnił się na odlot do Afryki, więc zimę spędzi w Polsce. Na wolność ma być wypuszczony wiosną, gdy do kraju wrócą pierwsze bociany. W ośrodku w Raczkowej bociani podopieczni byli już wcześniej. Pan Krzysztof wybudował nawet podest z miejscem na gniazdo na pobliskim pastwisku. Jednak żaden z bocianów nie zdecydował się tu zamieszkać. - Może uda się ze Stefanem. Miejsce jest przygotowane - podkreśla szef ośrodka.
Stefan jest podopiecznym Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Raczkowej:
Autor: tam\kwoj / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: FOPiT GOBI