Mieszkaniec Świdnicy (woj. dolnośląskie) oskarżony jest o to, że na przejściu dla pieszych śmiertelnie potrącił kobietę. Był pod wpływem narkotyków. Prawo jazdy odebrano mu kilka miesięcy po wypadku. Teraz może je odzyskać, bo sąd uznał, że mężczyzna i tak jeździ samochodem. - To bulwersujące. Pani sędzia nie może poradzić sobie z jednym człowiekiem, który nie szanuje prawa - mówi brat zmarłej kobiety. Więcej w poniedziałkowym "Blisko Ludzi".
Do tragedii na przejściu dla pieszych w Świdnicy doszło w lutym 2014 roku. - Siostra podeszła do przejścia dla pieszych, spojrzała w lewo i w prawo. Upewniła się, że nic nie jedzie i kontynuowała przechodzenie. Widziałem taksówkę, która jechała z nadmierną prędkością. Nie spodziewałem się, że wjedzie w moją siostrę - wspomina Piotr Szyfer, brat zmarłej.
29-letnia Ewelina Pawiłowicz została potrącona przez taksówkę. Nie udało się jej uratować. Osierociła syna. - Kierowca chciał udzielić jej pomocy. Zaniemówił, trzęsły mu się ręce. Był trzeźwy, ale później okazało się, że był pod wpływem narkotyków - opowiada mężczyzna.
Prawo jazdy zabrali, a później oddali
Taksówkarzowi prewencyjnie odebrano prawo jazdy. To nie zniechęciło go do siadania za kierownicą. O tym, że mężczyzna prowadzi auto mówił w rozmowie z reporterką "Blisko Ludzi" TTV brat zmarłej kobiety. Wiedziała o tym też policja, a także sąd. Obrońca oskarżonego Marka G. zwrócił się do sądu z wnioskiem o oddanie dokumentów. Argument? Dla G. są one ważne, bo jako taksówkarz zarabia na życie.
Na początku grudnia sąd do prośby się przychylił. "Sąd stwierdza, że w okolicznościach niniejszej sprawy zatrzymania prawa jazdy nie powstrzymało oskarżonego przed prowadzeniem samochodu, a temu celowi służy właśnie zatrzymanie prawa jazdy określonej kategorii kierującym" - napisano w uzasadnieniu decyzji. Sąd zauważył też, że w trakcie postępowania mężczyzna korzysta z domniemania niewinności.
Brat zmarłej: bulwersujące
- Sąd doszedł do przekonania, że dalsze utrzymywanie tego stanu jest niecelowe, inaczej nieskuteczne - powiedziała Agnieszka Połyniak, rzecznik Sądu Okręgowego w Świdnicy. Sędzia przyznaje, że z perspektywy rodziny sprawa wygląda tak jakby sąd zalegalizował łamanie prawa przez Marka G. - Tak wygląda na podstawie uzasadnienia. Tu nic więcej nie jestem w stanie dodać. Po raz pierwszy spotykam się z taką sytuacją - stwierdziła.
- To bulwersujące, że pani sędzia nie może poradzić sobie z jednym człowiekiem, który nie szanuje prawa - mówi brat pani Eweliny. I dodaje, że on nie jest od oskarżenia taksówkarza, ale "skoro prokuratura go oskarża, to chyba nie wyssała sobie z palca".
O uzasadnienie decyzji zapytaliśmy też prawnika. - To, że ktoś nie stosuje się do środka zapobiegawczego nie może być powodem jego uchylenia. To, że oskarżony wciąż prowadzi nie jest żadną przesłanką - powiedział Denis Woźniak z Kancelarii Prawnej Budnik, Posnow i Partnerzy.
Starosta: mamy swoje procedury
O warunkach, na jakich będzie zwrócony dokument ma zdecydować starosta. Ten jednak na razie nie otrzymał postanowienia sądu. - My mamy swoje procedury, ale nie mamy możliwości polemiki z sądem. Jeśli to było zatrzymanie prawa jazdy za prowadzenie pod wpływem alkoholu lub środków odurzających kierujemy daną osobę na badania psychologiczne, jeśli zatrzymanie było na dłużej niż rok wtedy osoba kierowana na kurs i egzamin. W przypadku, gdy sąd postanowieniem nakazuje przywrócić dokument są to wyłącznie badania psychologiczne - mówi Piotr Fedorowicz, miejscowy starosta.
I dodaje, że jeśli urzędnicy nie dostaną decyzji sądu "to nie ma mowy, by ta osoba dostała fizycznie swoje uprawnienia". Starosta wspomina też, że niedawno urzędnicy mieli podobny przypadek. Mężczyzna domagał się odbioru swoich dokumentów i nie chciał poddać się badaniom. Wtedy sprawą zajęło się Samorządowe Kolegium Odwoławcze.
Do wypadku doszło w Świdnicy:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław