Remont kolejowego przejazdu kompletnie zaskoczył jeżdżących krajową "piątką" koło Marciszowa na Dolnym Śląsku. Władze samorządowe zainteresowanej przebudową gminy mają żal, że nikt nie uzgodnił z nimi objazdów.
W połowie drogi między Kamienną Górą i Marciszowem, krajową "piątkę" przecinają tory kolejowe. Ich remont rozpoczął się kilka miesięcy temu. Jednak dopiero na początku tego tygodnia robotnicy weszli na przejazd kolejowy. To spowodowało ogromne utrudnienia komunikacyjne.
Wykonawca remontu, wspólnie z zarządcą drogi (GDDKiA - red.), wyznaczyli co prawda objazdy dla samochodów, ale kierowcy narzekają, że muszą nadrabiać kilkadziesiąt kilometrów drogi.
Do szkoły na raty
Są i tacy, którzy nie chcą nadrabiać. Kierowcy szkolnych busów radzą sobie w inny sposób. Jak relacjonował reporter TVN24, który na miejscu przyglądał się sytuacji, wysadzają uczniów przy torach. Dzieci muszą przejść po wyłączonym do remontu torowisku, żeby przesiąść się do czekającego na nie po drugiej stronie kolejnego autokaru.
- Zawsze dowoziłem dzieci do szkoły na czas. Teraz jest "kaplica"! Dojeżdżam tylko tutaj. One przechodzą przez tory. Ja wracam - opowiada Józef Kisiel, kierowca kamiennogórskiego PKS-u.
"Nie musieli informować"
Lokalni urzędnicy przekonują: można to było lepiej zorganizować.
- O objeździe nie poinformowano ani powiatu, ani gminy - zarzuca Stefan Zawierucha, wójt gminy Marciszów. - Można było to inaczej rozwiązać, uzgodnić. Naprawić jedną z dróg powiatowych i zrobić objazd do Kamiennej Góry. Widocznie się nie dało, zaskoczenie jest pełne, jak widać efekt to nieprawdopodobny tłok - dodaje.
Problem dla mieszkańców jest, ale – jak się okazuje - wszystko odbyło się zgodnie z procedurami.
- Z punktu widzenia wykonawcy wszystkie wymagania zostały spełnione. Wyznaczone objazdy nie przebiegają przez drogi należące do powiatu kamiennogórskiego. Z prawnego punktu widzenia, wykonawca nie musiał więc nas informować - informuje Jarosław Gęborys, szef wydziału drogownictwa starostwa powiatowego w Kamiennej Górze. - Ale mógł, bo sprawa dotyczy w dużej mierze naszych mieszkańców - dodaje od razu.
Wykonawca: ułatwiamy jak możemy
- Na zamknięcie przejazdu posiadamy wszelkie konieczne zezwolenia. Prace są uzgodnione z zarządcami torowiska i drogi krajowej. Siłą rzeczy nie jesteśmy w stanie dotrzeć wcześniej z informacją do wszystkich, których dotyczy sprawa - broni się Adam Trynda, dyrektor techniczny i handlowy spółki Dolkom, która remontuje przejazd na zlecenie PKP PLK. - Staramy się jednak jak najszybciej wykonać prace, bo zdajemy sobie sprawę jakie trudności one sprawiają. Skończymy 2 października - obiecuje.
- Zdaję sobie sprawę, że będą na nas skargi kierowców. Ale musimy zrobić ten przejazd, by zapewnić możliwość jego normalnego użytkowania – wyjaśnia z kolei Zbigniew Drozdowski z wałbrzyskiego zakładu linii kolejowych PKP PLK. - Remont przejazdu chcieliśmy wykonać w maju, jednak wtedy zgody na wyłączenie ruchu na krajowej "piątce" nie wydała Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad - mówi.
Mostek też zamknięty
Tymczasem pojawił się jeszcze jeden problem. Wielu kierowców, jadących z Kamiennej Góry do Marciszowa, którzy nie chcieli korzystać z oficjalnego objazdu, próbowało skracać sobie trasę przez przeszło stuletni most, znajdujący się opodal remontowanego przejazdu. Jednak, ze względu na stan tej konstrukcji, zarządzające nim kamiennogórskie starostwo wyłączyło go z ruchu. Od środy wieczorem z przeprawy mogą korzystać jedynie służby ratunkowe.
- Ten most ma znaczenie strategiczne, pod nim podwieszony jest rurociąg zapewniający dostawy wody dla Wałbrzycha. Stąd decyzja - tłumaczy Andrzej Gęborys ze starostwa w Kamiennej Górze.
Autor: drud, mol, tb /mz/k / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24