Nawet do 2 lat więzienia może grozić właścicielowi aptek na Opolszczyźnie i w Wielkopolsce. Mężczyzna podejrzany jest o nielegalny handel. Deficytowe leki ratujące życie chorym miał hurtowo i tym samym nielegalnie, sprzedawać za granicę. - Chodzi o lekarstwa o wartości 11 mln zł. Tych medykamentów brakowało w całej Polsce. Istniało zagrożenie życia pacjentów - twierdzi inspektor farmaceutyczny. Sprawą zajmuje się prokurator.
- Przez działalność tego mężczyzny określonych leków brakowało w całej Polsce. Mogło to bezpośrednio szkodzić pacjentom. Istniało zagrożenie życia poprzez zubożenie rynku - mówi o właścicielu aptek Marek Brach z Opolskiego Inspektoratu Farmaceutycznego. - Cofnęliśmy mężczyźnie zezwolenia na prowadzenie dwóch aptek w woj. opolskim. Jest podejrzany o to, że hurtowo odsprzedawał leki za granicę. To nielegalny obrót, który jest zabroniony - dodaje.
Leki na nowotwór i inne
Według inspektora schemat działania właściciela aptek z Kluczborka i Lewina Brzeskiego był prosty. Najpierw skupował deficytowe, ratujące życie farmaceutyki. Wśród nich były m.in. leki wspomagające leczenie nowotworów, przeciwzakrzepowe czy insulina. Później zamiast oferować je chorym, hurtowo odsprzedawał swojej aptece w Rawiczu (woj. wielkopolskie).
- Ta z kolei sprzedawała leki za granicę. To działanie niezgodne z prawem farmaceutycznym. Apteka ma wydawać leki pacjentom, a nie ograniczać im do nich dostęp. Handel hurtowy medykamentami jest po prostu nielegalny - mówi inspektor Brach.
Nielegalny obrót 11 mln zł
Jak informuje, na procederze zarabiać miała jedna osoba - właściciel sieci aptek rozsianych po kilku województwach. Lekarstwa miał sprzedawać za granicę drożej niż w aptece w Polsce. W ciągu półtora roku placówki w ten sposób miały obracać towarem o wartości 11 mln zł.
Jak to możliwe, że w ciągu tak długiego czasu inspektor farmaceutyczny nie odkrył żadnych nieprawidłowości?
- Wszystko opierało się na zasadzie przesunięć między magazynami biorącymi udział w procederze aptek. Po prostu kombinowali tak długo, aż inspektorat nie stracił kontroli nad tymi produktami - przyznaje Brach. Z kolei kierownicy poszczególnych placówek twierdzą, że nie mieli pojęcia, iż proceder jest nielegalny.
Proceder na dużą skalę?
Sprawą nielegalnego handlu i podejrzanym o to właścicielem aptek zajmuje się już prokuratura. Okazuje się jednak, że aptek, które brały udział w tym nielegalnym procederze może być więcej.
- Przekazaliśmy sprawę do prokuratur kolejno w Kluczborku oraz w Brzegu. Tamtejsi śledczy przesłali akta do wiodącej prokuratury w Rawiczu (woj. wielkopolskie). To apteka w tym mieście koordynowała akcją i sprzedawała leki za granicę - dodaje inspektor Brach.
Śledztwo jest w toku. Za naruszenie przepisów prawa farmaceutycznego podejrzanemu mężczyźnie grozi do 2 lat więzienia.
Jedna z aptek znajdowała się w Kluczborku:
Autor: ar,mir/balu / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24