We wtorek wrocławskim kontrolerom towarzyszyły hostessy, które zachęcały do kasowania biletów. Tak wyglądała akcja "Nie gap się, bo zostaniesz gapowiczem".
Kontrolerzy zaznaczali, że na co dzień gapowiczów jest sporo. We wtorek jednak im odpuścili. Zamiast mandatów, ludzie dostawali ulotki od hostess. Panie, z hasłem "Nie gap się" na koszulkach, towarzyszyły "kanarom" i informowały, jakie mogą być skutki jazdy bez biletu.
Wpis do Krajowego Rejestru Długów, problemy z uzyskaniem kredytu i spore odsetki - to grozi gapowiczom, którzy nie płacą mandatów za brak biletu w komunikacji miejskiej.
Panowie się "gapią"
- Najwięcej osób, dopisanych do Krajowego Rejestru Długów za niepłacenie za przejazd to mężczyźni - wyjaśniała w rozmowie z portalem tvnwarszawa.pl Kornelia Hendżak z KRD. W stolicy również przeprowadzono akcję "Nie gap się". Hendżak informowała, że dług jednego z warszawskich gapowiczów sięgnął już dług 27 tys. zł. - Przebija go tylko Ślązak, który ma dług na 70 tysięcy złotych - dodała.
Przyłapani na jeździe bez biletu we Wrocławiu mężczyźni przyjmowali upomnienia z uśmiechem.
- Jeżeli takie akcje będą przeprowadzane cyklicznie, to ludzie przekonają się, że lepiej kasować niż żerować - podsumował jeden z nich.
Mniej gapowiczów niż przed rokiem
Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne przypomina, że pieniądze za bilety wpływają do kasy miasta. Dzięki temu podróż autobusem czy tramwajem jest wygodniejsza.
- Pieniądze przeznaczane są na inwestycje m.in. remonty, wymianę krzesełek czy nowy tabor - zaznacza Agnieszka Korzeniowska, rzecznik MPK.
- Według statystyk, na 1000 przeprowadzonych kontroli, wystawiamy około 300 wezwań do zapłaty za jazdę bez biletu dziennie. To znacznie mniej niż przed rokiem - dodaje Korzeniowska.
Autor: balu/mz / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: MPK we Wrocławiu | mat. prasowe