Wojsko, które na prośbę lokalnych władz dokonywało rekonesansu rejonu poszukiwań "złotego pociągu", w przyszłym tygodniu poinformuje o dalszych działaniach w tej sprawie – zapowiedział w środę w Wałbrzychu Tomasz Siemoniak, minister obrony narodowej. W środę ten teren odwiedzili już saperzy z Brzegu.
Wicepremier Siemoniak przypomniał, że kilka tygodni temu prezydent Wałbrzycha oraz wojewoda dolnośląski zwrócili się do MON o pomoc wojska w zbadaniu terenu, na którym ma się znajdować hipotetyczne znalezisko.
- Chodziło o rekonesans pod kątem zagrożeń, na przykład niewybuchów czy broni chemicznej - mówił Siemoniak.
Dodał, że we współpracy z lokalnymi władzami wojsko opracuje teraz dalsze działania ws. „złotego pociągu”. - O tych ustaleniach poinformujemy w przyszłym tygodniu - zadeklarował.
Dalsze działania rekomendowali sami wojskowi
Na początku września specjaliści wojsk chemicznych i inżynieryjnych dokonali w okolicach Wałbrzycha wstępnego rekonesansu, konkludując, że ewentualne dalsze poszukiwania ukrytego pociągu, już z użyciem specjalistycznego sprzętu, wymagają oczyszczenia terenu i sprawdzenia, czy nie kryje on żadnych niebezpiecznych przedmiotów lub substancji.
Wojewoda dolnośląski zapowiadał wtedy, że ustalenie dalszych działań, np. w sprawie wykorzystania jednostek wojskowych, może potrwać kilkanaście dni.
Prace porządkowe już trwają. Wykonują je na własny koszt PKP. Teren poszukiwań odwiedzili w środę saperzy z Brzegu. Sprawdzali, czy jest gotowy do rozpoczęcia akcji. Spotkali się też z urzędnikami.
Gorączka złota w Wałbrzychu
Według mediów w okolicach Wałbrzycha miałby się znajdować ukryty pociąg pancerny z II wojny światowej. Szybko zyskał miano "złotego", ale odkrywcy o zawartości pociągu mówią zdecydowanie ostrożniej. Mimo to wybuchła prawdziwa gorączka złota, a o Wałbrzychu mówi się na całym świecie.
Wobec zainteresowania poszukiwaniami wojewoda dolnośląski zwołał zespół zarządzania kryzysowego. Władze nie ujawniły dokładnej lokalizacji miejsca, w którym dokonywano wstępnego rekonesansu; teren nadzorowały Służba Ochrony Kolei i Straż Leśna. Sensację, jaką wzbudził domniemany ukryty skład, wałbrzyski samorząd wykorzystuje do promocji miasta.