Być studentką ostatniego roku, chodzić do kościoła, tolerować pod wspólnym dachem mnicha, nie mieć oporów przed korzystaniem ze zrujnowanej łazienki, mieć sporo pieniędzy i... pozytywnie przejść casting na najlepszego współlokatora - takie warunki trzeba spełnić, żeby znaleźć mieszkanie we Wrocławiu.
Właściciele mieszkań na wynajem mają gorący okres. Październik za pasem, więc coraz więcej studentów rozgląda się za tanim lokum. Z ukrytą kamerą sprawdziliśmy kilka ogłoszeń. Na co można liczyć?
- Casting? Castingi są teraz wszędzie – potwierdza pan z ogłoszenia.
Potencjalny współlokator musi być przygotowany na wszystko. Jeśli uda mu się nie odpaść na wstępie i będzie mógł obejrzeć mieszkanie, stanie w krzyżowym ogniu pytań. - Co robicie na co dzień, gdzie studiujecie, pracujecie? – wszystko ma pomóc właścicielom w znalezieniu idealnego lokatora.
"Druga połówka nie może zostać na noc"
– Chodzicie do kościoła? – dopytuje właściciel pierwszego mieszkania. – Jeżeli przyjdzie kolejna osoba i powie, że chodzi do kościoła, to wybieramy tamtą. Takie są reguły – tłumaczy. – Mogą do ciebie przychodzić koleżanki, ale druga połówka nie może zostać na noc. Tego tutaj nie tolerujemy – zastrzega.
Właściciele często umawiają się na telefon zwrotny. Mają oddzwonić, kiedy mieszkanie obejrzą wszyscy zainteresowani. Czym większa ich liczba, tym mniejsza szansa na telefon. Chętnych nie brakuje, mimo że standard mieszkań nie rozpieszcza.
"Złodziejaszek, ale pomocny"
- Łazienki tutaj nie było, ale teraz już jako taką mamy – jeden z właścicieli oprowadza po kącie w kuchni, odgrodzonym płytami wiórowymi.
Stare okna, nieremontowane pokoje i odrapane ściany - to standard. Oszczędności w kieszeniach właścicieli nie oznaczają jednak oszczędności dla lokatorów.
- Trzy tysiące dwieście złotych za trzy pokoje – zaproponował jeden z nich i doradził: - Tutaj na dole lepiej nie parkować, bo auto raczej porysują. Sąsiad to złodziejaszek, ale czasem pomocny.
Z mnichem w szafie
Agnieszka miała mieszkać w odremontowanym mieszkaniu, blisko rynku i bez właściciela. Jak się okazało – zgadzała się tylko lokalizacja. - Kiedy się wprowadziłam, okazało się że czeka na mnie mnich. Innymi słowy „wysłannik od Boga”, bo tak określał się właściciel. Nie wychodził z domu, zakupy robił przez internet, a na dodatek… spał na szafie – opisuje.
Żeby znaleźć odpowiednie mieszkanie i nie zostać przy okazji oszukanym, trzeba pamiętać o kilku zasadach. - Przede wszystkim trzeba unikać mieszkań w podejrzanych miejscach, trzeba sprawdzić sąsiedztwo. Nie wynajmować patrząc na zdjęcia, bo te często wprowadzają w błąd – tłumaczy Katarzyna Oleśków z Agencji Nieruchomości Simplerent.
– Musimy pamiętać, by sprawdzić, czy właściciel posiada akt notarialny i uważać na pseudopośredników – dodaje.
Autor: Katarzyna Kluk, Mateusz Nawrocki // bieru/roody/k / Źródło: TVN24 Wroclaw