20 kg ważył metalowy pręt, który odpadł w czasie jazdy z tira i wbił mi się w jadące za nim auto. Kierowca tira dostał 500 zł mandatu i sześć punktów karnych.
- Jechałem trasą z Jeleniej Góry do Karpacza, kiedy z naprzeciwka wyjechał rozpędzony tir - opowiada Andrzej Pawlukiewicz. - Nagle z ciężarówki wysunął się niezabezpieczony element naczepy, odbił od asfaltu i na głębokość ponad połowy metra wbił mi się w maskę - dodaje.
Tir się nie zatrzymał
Pawlukiewicz gwałtownie zahamował - w przeciwieństwie do kierowcy tira, który odjechał z miejsca zdarzenia, mimo że z samochodu zaczęły wyciekać mu płyny eksploatacyjne.
- Zadzwoniłem po policję. Funkcjonariusze już po kilku minutach zatrzymali kierowcę tira - opowiada.
- Jak się okazało, kierowcą był zmęczony Estończyk - mówi Marcin Drozd z jeleniogórskiej drogówki. - Nieprawidłowo umocował 2-metrowe metalowe belki, które miały zabezpieczać konstrukcję - dodaje.
"Miał dużo szczęścia"
Jak dodaje policjant, kierowca osobówki miał dużo szczęścia. - Gdyby belka wbiła się wyżej, nie w maskę, zdarzenie mogłoby skończyć się tragicznie - przyznaje.
Kierowca ciężarówki zapłaci teraz 500 zł mandatu. Dostał też sześć punktów karnych.
Autor: bieru/par / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław