W latach 30. XX wieku był wrocławską wizytówką niemieckiego kupca. Swoją formą miał budzić zachwyt i przyciągać klientów. Po wojnie nazwano go "Kameleonem", ubierały się w nim najwytworniejsze kobiety Dolnego Śląska. Dziś pod swoim dachem mieści biura i dyskont spożywczy.
- Był to pierwszy nowoczesny dom towarowy we Wrocławiu. Gdy pojawił się pomysł jego budowy nie ogłoszono żadnego konkursu. Zlecenie trafiło wprost do Ericha Mendelsohna, znanego w tym czasie modernistycznego architekta – przypomina dr Paweł Kirschke z Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej.
Przedsiębiorczy biznesmen powiększa interes
Zleceniodawca Rudolf Petersdorff, znany kupiec żydowskiego pochodzenia, posiadał już budynek domu handlowego we Wrocławiu. Ten znajdował się na parceli zlokalizowanej przy ul. Oławskiej.
Petersdorff jako człowiek interesu, zdecydował się na wykup trzech sąsiadujących z działką kamienic, aby powiększyć swój przybytek. Pierwszy budynek pochodził sprzed I wojny światowej. Pod koniec lat 20. XX wieku stracił modny wygląd i okazał się zbyt mały, by sprostać potrzebom klientów. Dlatego w 1927 roku rozpoczęto budowę nowego sklepu. W tym celu wyburzono znaczną część poprzedniej handlowej siedziby Petersdorffa.
- Wykorzystano jednak jego główną konstrukcję, która do dziś wpisana jest we wnętrze budynku – zauważa architekt.
Olśniewające otwarcie
Po roku prace zostały zakończone. Przed otwarciem obiekt przykryto ogromną płachtą. Wszystko po to, by w chwili jej odsłonięcia publiczność była olśniona widokiem.
- To był zabieg często stosowany przy otwarciach budynków komercyjnych. Z jednej strony chodziło o wzbudzenie emocji, a z drugiej miał pomóc w w uniknięciu dyskusji. Nowoczesny gmach mógł budzić kontrowersje, możliwe że chciano uzyskać efekt faktów dokonanych, obiekt odsłonięto i już nic nie można było z tym zrobić – twierdzi Kirschke.
Architektura walczy o klientów
Dom handlowy robił wrażenie na mieszkańcach ówczesnego Wrocławia. Niemal w całości przeszklona fasada i olbrzymie witryny sklepowe zapraszały do środka. Oszklony wykusz, w narożniku budynku, miał nie tylko zdobić. Pełnił też ważną funkcję - dzięki niemu budynek był widoczny z Rynku, gdzie działały konkurencyjne domy towarowe. W tym czasie istniało we Wrocławiu kilkadziesiąt takich obiektów, a każdy z nich walczył o klienta.
Amerykański magnes
Jednak to właśnie sklep przy ul. Szewskiej był jednym z najnowocześniejszych obiektów komercyjnych w mieście. Nocą pasy okien były podświetlane, a w dzień słońce odbijało się od białych zasłon.
- To taki klasyczny amerykański dom handlowy. Tyle, że dużo mniejszy i skrojony na potrzeby ówczesnych wrocławian. Mendelsohn inspirował się rozwiązaniami z USA. Tyle, że tamtejsze obiekty miały nawet czterokrotnie więcej kondygnacji. Ten natomiast ma tylko sześć pięter. Ich układ jest całkowicie powtarzalny i w zależności od potrzeb można było je dość dowolnie kształtować. Wnętrza były proste, ale zarazem eleganckie – opowiada projektant.
Budynek jak magnes przyciągał przechodniów: olbrzymie przeszklone witryny przyciągały wzrok i zachęcały do zakupów. Na najniższych kondygnacjach stworzono strefę handlu. W przestronnych wnętrzach można było kupić m.in. szykowną odzież i wyroby galanteryjne. W piwnicy urządzono magazyn, a na dwóch najwyższych piętrach biura, hale produkcyjne i szwalnie. Dla wygody klientów zainstalowano dwie widny osobowe, nie było tu natomiast ruchomych schodów.
Handlowali także w czasie wojny
Po dojściu hitlerowców do władzy rozpoczęły się represje wobec Żydów. Nie oszczędziły one także bogatych kupców żydowskiego pochodzenia. Petersdorff został zmuszony do oddania placówki. Sklep działał nadal, tym razem pod zarządem firmy Dyckhoff.
Handel w domu towarowym przy ul. Szewskiej kwitł także podczas II wojny światowej. - Oczywiście klientów było znacznie mniej, bo zmieniły się priorytety. Jednak placówka wciąż funkcjonowała – podkreśla Kirschke.
Przetrwał oblężenie, nie dał się pożarom
Wojnę i oblężenie miasta budynek przetrwał właściwie w niezmienionym kształcie. Siła wybuchów pozbawiła go tylko okien.
- Powypadały mu niemal wszystkie oszklenia. Na szczęście nie strawił go pożar chociaż sąsiednie budynki spłonęły. Tutaj skuteczna okazały się rygorystyczne normy bezpieczeństwa zastosowane przy budowie: miał wysokie i mocne ściany ogniowe, żelbetowe stropy i niepalny dach. To go uratowało – twierdzi architekt. Jednak budynek wymagał prac naprawczych. Do tych przydała się m.in. blacha z łusek artyleryjskich, która posłużyła do naprawy miedzianych gzymsów.
Poczucie luksusu nawet w PRL
Po renowacji do budynku wprowadziły się Zakłady Przemysłu Odzieżowego 1 Maja. Później, nad głównym wejściem zawisł neon z nazwą "Kameleon". Na górze szyto odzież, którą sprzedawano na parterze i I piętrze. Od czasów przedwojennych niewiele się tu zmieniło.
- Jako dziecko bywałem w tym sklepie. Pamiętam, że byłem olśniony tym jak to wszystko wyglądało w środku. Były tam piękne olbrzymie witryny, wystrój był prosty i prawdopodobnie wciąż oryginalny. Przestronne wnętrze nie było przeładowane towarem, a mimo to dawało poczucie luksusu – wspomina Kirschke.
Zmiany przyszły później. Nie było funduszy na wyremontowanie komercyjnego budynku. W latach 90. obiekt został oklejony reklamami. Niewiele zostało z dawnej elegancji i prostoty.
Jedzenie zamiast ubrań, biura zamiast szwalni
Dziś w "Kameleonie" nie szyje się ubrań, nie ma też śladu po pchlim targu z końca XX wieku. Handluje się tu teraz żywnością i kosmetykami. Część powierzchni zajmują biura.
- Pamiętajmy, że nie jest to muzeum. Gdyby tu takie powstało to bez wątpienia byłoby to najwspanialsze muzeum modernizmu w Europie – uważa architekt. I dodaje, że budynek jest zachowany w dobrym stanie. Główna konstrukcja, sprzed 86 lat, została zachowana w całości.
- Wprawdzie wymieniono część okien, ale górne piętra nie widziały remontu od kilkudziesięciu lat. Zaletą tego jest chociażby zachowanie oryginalnych okien. Przebudowano tylko piwnicę i wstawiono ruchome schody – opisuje Kirschke. Dzięki remontowi z 2008 roku możemy zobaczyć jak pierwotnie wyglądała elewacja tego budynku.
Europejski wzorzec
Dla wielu miłośników architektury "Kameleon" jest jedną z głównych atrakcji na mapie stolicy Dolnego Śląska.
- Budynek stał się prototypem komercyjnych budynków modernistycznych, na nim wzorowano inne europejskie obiekty tego typu. Taka architektura niektórym nie podobała się i nie podoba się wciąż. Jednak generalnie dawny dom handlowy Petersdorffa budzi wielkie uznanie – przyznaje Kirschke.
Jak wygląda zabytkowy dom handlowy można sprawdzić przy ul. Szewskiej we Wrocławiu:
Autor: Tamara Barriga / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Wratislaviae Amici