Prokuratura i policja z Lubina (województwo dolnośląskie) wyjaśniają, jak doszło do wypadku, w którym zginęli 18- i 19-latek. Wrak auta, którym jechali, znaleziono kilka godzin po zdarzeniu. Jeden z nastolatków 1,5 tygodnia wcześniej odebrał prawo jazdy.
Auto znaleziono w środę rano przy ulicy Gajowej w Lubinie niedaleko ogródków działkowych, pomiędzy drzewami. W środku znajdowały się dwa ciała. Jak mówi Magdalena Serafin, szefowa Prokuratury Rejonowej w Lubinie, ze wstępnych ustaleń wynika, że do zdarzenia - po którym auto stanęło w płomieniach - doszło kilka godzin wcześniej. - Z nieustalonych wciąż przyczyn kierujący fiatem stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w drzewo, a następnie doszło do zapalenia się samochodu - relacjonuje prokurator. I dodaje, że w zdarzeniu zginęli 18- i 19-latek. OGLĄDAJ TELEWIZJĄ NA ŻYWO W TVN24 GO >>>
Sprawdzą, jak i kiedy zginęli nastolatkowie
Biegły wstępnie ocenił, że nastolatkowie najprawdopodobniej zginęli na miejscu w wyniku obrażeń, jakie odnieśli w wypadku. - Jednak konieczne będą dalsze badania, które dadzą nam odpowiedź na pytanie, czy to rzeczywiście obrażenia po wypadku były bezpośrednią przyczyną zgonu, czy może do śmierci mężczyzn doszło na skutek pożaru pojazdu - precyzuje Serafin. Tożsamość ofiar wypadku została wstępnie potwierdzona przez ich rodziny, ale śledczy - by mieć pewność, kto zginął - będą musieli przeprowadzić badania DNA. Wiadomo, że jeden z nastolatków 1,5 tygodnia wcześniej odebrał prawo jazdy. Na razie jednak nie wiadomo, który z nich siedział za kierownicą. To ma wyjaśnić śledztwo.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Małopolska policja