Trzech podopiecznych i niemal 30 pracowników Domu Pomocy Społecznej w Legnickim Polu (województwo dolnośląskie) zakażonych koronawirusem. To jednak może nie być koniec, bo wymazy w placówce wciąż są pobierane. - Jeśli będzie taka potrzeba, to będziemy badali wszystkich - deklaruje starosta legnicki.
Dom Pomocy Społecznej w Legnickim Polu przeznaczony jest dla niepełnosprawnych intelektualnie dorosłych i jest jedną z największych tego typu placówek w Europie. Obecnie przebywa tam ponad 400 pensjonariuszy, a pracuje 280 osób. W tej placówce koronawirus pojawił się już wiosną, w trakcie pierwszej fali pandemii choroby COVID-19. Wówczas przebadano wszystkich pensjonariuszy placówki i cały jej personel. Łącznie wymazy pobrano od ponad 650 osób. Wtedy zakażenie potwierdzono u dwóch podopiecznych DPS i 12 osób z personelu. CZYTAJ RAPORT TVN24.PL NA TEMAT KORONAWIRUSA
Jedna osoba zmarła, ponad 30 zakażonych
Wiosną sytuację udało się opanować. Po kilku miesiącach koronawirus wrócił jednak do Legnickiego Pola. Zakażenie potwierdzono najpierw u jednego z pracowników administracji. Po tym zapadła decyzja o przeprowadzeniu testów u innych osób. - Mamy trzech podopiecznych, którzy mają wynik dodatni i przebywają w szpitalach i 18 pracowników, którzy także mają wyniki dodatnie - informował we wtorek Adam Babuśka, starosta legnicki. I dodawał, że zakażony personel czuje się "nie najgorzej" i przebywa w izolacji domowej. W środę Jacek Watral, dyrektor legnickiego sanepidu, przekazał, że jeden z zakażonych podopiecznych DPS w Legnickim Polu - osoba starsza i schorowana - zmarł. Zwiększył się też bilans zakażonego personelu. W środę było to już 29 osób.
"Jeśli będzie taka potrzeba to będziemy badali wszystkich"
Trwa oczekiwanie na wyniki kolejnych przeprowadzonych testów. Pobierane są też wymazy od kolejnych osób. - Ośrodek tworzy sześć odrębnych zespołów, które mieszczą się w oddzielnych budynkach i mają swoich własnych opiekunów. Gdy po zbadaniu pierwszego zespołu okazało się, że zakażonych jest kilkunastu pracowników i troje podopiecznych w porozumieniu z sanepidem zdecydowałem, by przebadać pozostałych - powiedział Babuśka. Na razie jednak nie zdecydowano, czy będzie konieczne przebadanie wszystkich pracowników i pensjonariuszy. - Czekamy na wyniki. Jeśli będzie taka potrzeba to będziemy badali wszystkich. Na razie wymazy prowadzone są tam, gdzie zachodzi podejrzenie zakażenia - podkreśla starosta legnicki. OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W INTERNECIE >>>
Szukają dodatkowych rąk do pracy
Problemem natomiast może okazać się obsada DPS. Jeśli okaże się, że zakażonych pracowników jest więcej, to niezbędna będzie pomoc i dodatkowe ręce do pracy. - Nauczeni doświadczeniem już teraz szukamy osób na zastępstwa za zakażonych pracowników. Chodzi nam o to, by inni pracownicy nie musieli ich zastępować w innym zespole, bo to może doprowadzać do wzrostu zakażeń. Nie chodzi o wolontariuszy, zatrudnimy i zapłacimy tym opiekunom za pracę - zaznacza Babuśka.
Źródło: TVN24 Wrocław, PAP
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24