Kiedy stwierdzono pierwsze przypadki zakażeń koronawirusem wśród personelu Domu Pomocy Społecznej w Legnickim Polu, wymazy pobrano także od wszystkich pensjonariuszy - łącznie ponad 650 osób. Po kilku nerwowych dniach oczekiwania na wyniki, okazało się, że sytuacja jest dużo lepsza, niż się spodziewano.
W ośrodku w Legnickim Polu mieszkają osoby z niepełnosprawnością intelektualną. Jest to największy ośrodek o tym profilu w Polsce i jeden z największych w Europie. Wojewoda dolnośląski prewencyjnie zlecił zbadanie wszystkich pracowników przebywających z pensjonariuszami. Starosta legnicki Adam Babuśka zaznaczył, że jest to akcja, która ma na celu wyprzedzić wirusa i ochronić osoby z grupy ryzyka.
Kilkanaście zakażeń wśród personelu
11 maja przeszkoleni żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej pobrali wymazy od 243 pracowników. Przez kolejne dni z legnickiego sanepidu sukcesywnie spływały wyniki.
- Na 236 przebadanych próbek, 12 jest pozytywnych - powiedział w czwartek Jacek Watral, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Legnicy.
Tych 243 pracowników to osoby, które pracowały w ośrodku, kiedy wykryto zakażenia. Ale łączna liczba wszystkich przebadanych pracowników wynosi około 260 osób. Liczba zakażeń jednak nie uległa zmianie.
I tylko dwa pośród mieszkańców
Zakażony personel czuje się dobrze. Wszyscy zostali poddani izolacji domowej. W związku z wykryciem zakażeń u pracowników wojewoda zlecił przeprowadzenie badań także wśród wszystkich podopiecznych ośrodka.
- Mamy 405 mieszkańców. W środę żołnierze WOT pobrali wymazy od wszystkich - mówił Dariusz Wojtkowiak, dyrektor DPS w Legnickim Polu.
Podobnie jak w przypadku pracowników, wyniki podopiecznych spływały dzień po dniu. W weekend znane były już wszystkie. Ziścił się scenariusz w wersji bardzo optymistycznej.
- Spośród tej ogromnej liczby mieszkańców mamy tylko dwie osoby zakażone. Zarówno oni, jak i ich współlokatorzy przebywają w izolacji w ośrodku. Nie przejawiają żadnych objawów choroby - przekazał Wojtkowiak.
Dyrektor DPS zapewnia, że sytuacja jest pod kontrolą. Nie oznacza to jednak, że można temat zupełnie zamknąć. Na 22 maja zaplanowano powtórne pobranie próbek od pracowników, a trzy dni później po raz kolejny "wymazani" zostaną mieszkańcy. Po uzyskaniu tych wyników będzie można stwierdzić, czy wirus się rozprzestrzenił, czy został opanowany.
Potrzebne ręce do pracy
Cały ośrodek jest zamknięty. Kompleks liczy 13 budynków. Poszczególne zespoły medyczne podzielone są na dane budynki, nie przemieszczają się między nimi, nie mieszają się ze sobą. Również pensjonariusze nie mają wstępu do innych budynków. Wszyscy pracownicy zawsze mają pełen zestaw środków ochrony osobistej. Taki system ma zminimalizować ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa.
Mimo że pozornie liczba pracowników może wydawać się spora, to dyrektor Wojtkowiak przyznaje, że braki kadrowe stanowią spory problem. W statystykach ujęci są wszyscy pracownicy, również tacy, którzy nie mają kontaktu z pacjentami.
- Pielęgniarek brakowało nam zawsze. Teraz jest to tym bardziej dotkliwe. Nie jest tak, że nie ma komu pracować, ale odczuwamy od jakiegoś czasu brak kadry - zaznacza Wojtkowiak.
Dyrektor apeluje o pomoc. Jak dotąd zgłosiło się trzech zakonników, ale wyszkolona kadra medyczna zawsze się przyda.
Problem w DPS
Placówka w Legnickim Polu dołącza do kilkudziesięciu innych, w których wykryto przypadki zakażeń koronawirusem. W Domach Pomocy Społecznej czy Zakładach Opiekuńczo-Leczniczych zazwyczaj przebywają osoby starsze, schorowane, będące w najwyższej grupie ryzyka. Wirus szybko rozprzestrzenia się w tego typu placówkach. Niejednokrotnie, w przypadku dużej liczby zakażeń i pogarszającego się stanu zdrowia mieszkańców, dochodziło do ewakuacji i transportu do szpitali.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław