Towarzyskie spotkanie w jednym z garaży na terenie Legnicy (woj. dolnośląskie). Jego użytkownicy piją alkohol. W pewnym momencie do pomieszczenia wchodzi 33-letni mężczyzna. Po chwili dochodzi do awantury, która kończy się tragicznie. Dla gościa śmiercią, dla jednego z imprezowiczów poważnymi zarzutami.
W nocy z soboty na niedzielę w garażu przy ul. Sudeckiej trwała impreza. W towarzyskim spotkaniu uczestniczyło pięć osób. W pewnym momencie do garażu wszedł 33-latek. Nie wiadomo po co wszedł do środka. - Wyjaśniamy wszystkie okoliczności znalezienia się mężczyzny w tym miejscu. Z dowodów wynika, że przyszedł tam przypadkiem. Nie znał ani zgromadzonych tam osób, ani tego miejsca - mówi Lidia Tkaczyszyn z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Tragiczny koniec awantury
Wiadomo, że po chwili między gościem, a 25-letnim Janem F. doszło do wymiany zdań. Ta po chwili przerodziła się w szarpaninę. F. uderzył 33-latka głową w twarz. Z ustaleń śledczych wynika, że mężczyzna runął na ziemię i doznał urazu mózgu. Na miejsce wezwano pogotowie. Mężczyzna trafił do szpitala. Tam, mimo reanimacji, zmarł.
- Pacjent miał przeprowadzoną pełną diagnostykę, która w pierwszej kolejności potwierdziła, że był pod znacznym wpływem alkoholu. Ponadto zdaniem lekarza najprawdopodobniej wszelkie urazy, które miał na ciele nie były bezpośrednią przyczyną zgonu - mówił Tomasz Kozieł, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy. Sekcja zwłok wykazała: mężczyzna zmarł na skutek urazu mózgu.
Zarzut dla jednej osoby
Początkowo w sprawie zatrzymano pięć osób: czterech mężczyzn i jedną kobietę. Czworo z nich zostało przesłuchanych i wypuszczonych na wolność. Zarzuty usłyszał tylko Jan F.
- Zarzut dotyczy ciężkiego uszkodzenia ciała, którego następstwem był zgon. Ze względu na dobro śledztwa nie ujawniamy jaką wersję wydarzeń przedstawia, ani tego czy przyznaje się do winy - podkreśla Tkaczyszyn. Prokuratorzy wnioskują do sądu o zastosowanie wobec F. środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztu. Sąd wniosek ma rozpatrzyć w środę.
Okazuje się, że podejrzany już wcześniej miał problemy z prawem. - Był karany za przestępstwa przeciwko zdrowiu i życiu. Działał w warunkach recydywy - informuje prokurator.
Do zdarzenia doszło na legnickich Piekarach:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | A. Stefańczyk