W lasku na skraju miejscowości Łęg (Dolnośląskie) spacerująca kobieta natknęła się na starą pralkę, w której znalazła uwięzionego psa. Zarówno według niej, a także inspektorów Ekostraży, ktoś celowo porzucił w ten sposób czworonoga, tak naprawdę skazując go na śmierć. Obecność człowieka paraliżuje zwierzę, co oznacza, że w przeszłości mogło być ofiarą znęcania się.
Pralka z psem w środku znajdowała się w okolicach ulicy Spokojnej, nieopodal fabryki Toyoty. Spacerowiczka usłyszała skomlenie psa, podeszła do zużytego sprzętu AGD i odsłoniła ciężką, metalową płytę stanowiącą element pralki. Wtedy ze środka wyłoniła się głowa przestraszonego czworonoga.
- Kobieta zrobiła zdjęcia, po czym uwolniła zwierzę. W jej ocenie pies nie mógł sam wejść do środka. Nasz inspektor potwierdził, że nie było takiej możliwości. To wynik obrzydliwego czynu człowieka, który wraz z niepotrzebną pralką pozbył się niepotrzebnego psa. Pies sam nie miał też szans wydostać się z pralki. W bębnie był skazany na śmierć - mówi Katarzyna Szakowska, rzeczniczka prasowa Ekostraży.
Paraliż przy człowieku
Po ilości odchodów w bębnie oraz kondycji psa wywnioskowano, że pies przebywał w zamknięciu nie dłużej niż dobę. Weterynarz ocenił, że jest wychudzony i odwodniony. Przeprowadzono szereg badań, obecnie inspektorzy czekają na ich wyniki.
Stan fizyczny to jedno. Wydaje się jednak, że znacznie gorzej z psychiką zwierzęcia. Szakowska przyznaje, że jest bardzo przestraszone, trzęsie się i zamiera bez ruchu w momencie, kiedy w jego sąsiedztwie pojawia się człowiek.
- To jest w zasadzie paniczny lęk świadczący o tym, że najprawdopodobniej ktoś długotrwale się nad nim znęcał, a więc popełnił przestępstwo. Chcielibyśmy, aby ta osoba poniosła konsekwencje, dlatego wyznaczyliśmy nagrodę w wysokości pięciu tysięcy złotych za pomoc w ustaleniu właściciela - mówi rzeczniczka Ekostraży.
Dużo pracy przed behawiorystą
Nie ustalono wieku kundelka, ale szacuje się, że jest to maksymalnie kilkuletni osobnik. Trafił już do azylu, gdzie w pierwszej kolejności zostanie odpowiednio dokarmiony i nawodniony. Kiedy odzyska siły witalne, rozpocznie się praca z behawiorystą.
- Mamy specjalistę współpracującego z nami w tym zakresie. Innym rozwiązaniem może być doświadczony dom tymczasowy, który radzi sobie z lękowymi czy agresywnymi psiakami. Mamy nadzieję, że prędzej czy później pies będzie gotowy do adopcji - konkluduje Szakowska.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Ekostraż