Mieszkanka wsi zauważyła łabędzia, który przez dłuższy czas nie ruszał się. Podejrzewała, że przymarzł do lodu, zadzwoniła na numer alarmowy. Działo się to w niedzielę. - Odebraliśmy zgłoszenie, jeden nasz zastęp pojechał na miejsce. Tam, rzeczywiście, na środku stawu łabędź był przymarznięty do tafli. Poprosiliśmy o pomoc strażaków z JRG (jednostka ratowniczo-gaśnicza - red.) w Sycowie, którzy mają na wyposażeniu sanie lodowe - mówi Jacek Zawierta, naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej w Goszczu.
OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO >>>
Udany ratunek
Starszy kapitan Piotr Ciemny, dowódca JRG w Sycowie, przyznaje, że w okolicy jest dużo stawów hodowlanych i każdej zimy zdarzają się podobne akcje. - Sani lodowych używamy zimą do ratowania ludzi i zwierząt. W tym przypadku dwóch ratowników dotarło do łabędzia po lodzie i odkuło go z lodu - relacjonuje Ciemny.
Okazało się, że ptak był ranny i wycieńczony. Miał uszkodzone skrzydła, nie miał jak odlecieć.
- Ogrzaliśmy go kocem, potem przewieźliśmy go do lecznicy weterynaryjnej w Twardogórze, gdzie zajęli się nim lekarze. Tam jest rehabilitowany - podsumowuje naczelnik OSP w Goszczu.
Autorka/Autor: ib
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: OSP Goszcz