Wart kilkanaście złotych nadajnik z mikrofonem znaleźli urzędnicy w telefonie sekretarza Karpacza. Mógł tam być zamontowany nawet przez kilka miesięcy - podejrzewają detektywi, których zatrudnił do oceny magistrat. - Nie wiemy kto mógł chcieć nas podsłuchać - twierdzi burmistrz. Sprawa trafiła już do prokuratury.
Jedna z sekretarek wzięła do ręki słuchawkę swojego telefonu stacjonarnego z biurka. Miała rozpocząć rozmowę, jednak zanim wykręciła numer - usłyszała czyjś głos. Dialog prowadził sekretarz z burmistrzem, jednak nie słyszała go przez ścianę, a wprost ze słuchawki. Właśnie dlatego zaczęła się zastanawiać: skoro nie wykręciłam żadnego numeru, nie nawiązałam połączenia, dlaczego słyszę rozmowę? I pomyślała: ktoś może nas podsłuchiwać.
Jak informuje burmistrz Karpacza, urzędniczka poszła prosto do niego. Wtedy postanowili zatrudnić zespół detektywów, który przeczesał korytarze urzędu. Specjaliści znaleźli maleńką, wartą kilkanaście złotych pluskwę. Była zamontowana w gabinecie sekretarza między kablami, biegnącymi między komputerem a drukarką.
Karpackie watergate?
- Nie wiemy kto zainstalował nam to urządzenie. Nie chcemy próbować się domyślać, sprawę oddajemy prokuraturze - tłumaczy Bogdan Malinowski, burmistrz Karpacza. Wiadomo, że dostęp do pokoju mieli urzędnicy, ale po korytarzach magistratu chodzą również petenci, mieszkańcy górskiej miejscowości. Urzędnicy nie prowadzą księgi wejść i wyjść.
Wiadomo też, że pluskwa była tania i nieprofesjonalna. Zgodnie z opinią detektywów, mogła być kupiona nawet przez internetowe serwisy aukcyjne. Podobne urządzenia można tam dostać nawet za kilkanaście złotych. Mają one około stumetrowy zasięg.
Jak długo urządzenie do nagrywania słuchało sekretarza i urzędników? - Podejrzewamy, że mogliśmy być podsłuchiwani od dwóch miesięcy - szacuje burmistrz. - Ale obsesyjnie pod biurka nie zaglądamy - dodaje.
Sprawa trafiła już do prokuratury, bo pełnomocnik gminy złożył już w tej sprawie doniesienie. Śledczy mają sprawdzić kto chciał podsłuchać urzędników, czego chciał się dowiedzieć. Może zainteresować się tym, że poza doniesieniem, gmina nie poinformowała o pluskwie na przykład policji. Ta więc nie zabezpieczyła urządzenia.
Autor: bieru/kv / Źródło: tvn24.pl ,
Źródło zdjęcia głównego: karpacz.pl