Proboszcz z sanktuarium "Marii Śnieżnej" na Górze Iglicznej za rażenie turysty paralizatorem, usłyszał prawomocny wyrok dziesięciu miesięcy prac społecznych. Kary nie wykonuje, bo - jak twierdzi - nie pozwala mu na to stan zdrowia.
Na początku lutego przed Sądem Rejonowym w Kłodzku zapadł wyrok w sprawie kapłana, który niemal dwa lata wcześniej raził jednego z turystów paralizatorem. Księdzu, który pełni posługę w sanktuarium "Marii Śnieżnej" na Górze Iglicznej, nie spodobało się to, że mężczyzna wszedł z yorkiem na teren, na którym obowiązuje zakaz wprowadzania psów. Turysta nie zareagował na słowa duchownego, a zamiast opuścić teren, wziął psa na ręce. Wtedy zdenerwowany proboszcz raził właściciela psa paralizatorem.
Twierdził, że się bronił. Sąd nie uwierzył
Ksiądz do winy się nie przyznawał. Twierdził, że paralizatora użył jedynie w obronie własnej. Mimo to został oskarżony o "zmuszenie przemocą do określonego zachowania i spowodowanie obrażeń ciała poniżej dni siedmiu". Zdaniem prokuratury za winą kapłana przemawiały zeznania świadków i nagranie z kamer monitoringu.
Proboszcz z wyroku nie był zadowolony. - Takie mamy sądy i takie wyroki - powiedział po usłyszeniu decyzji. Dlatego też odwołał się od niej. Jednak Sąd Okręgowy w Świdnicy rozstrzygnięcia nie zmienił. Tym samym wyrok się uprawomocnił.
Kara będzie zawieszona?
Ksiądz wyroku jednak nie wykonuje. - Po pasterce na Górze Iglicznej miało miejsce zajście. Ksiądz został pobity przez znajdujące się tam osoby, a po tym pobiciu pozostał uszczerbek na zdrowiu, który ma swoje konsekwencje - mówi ks. Daniel Marcinkiewicz, rzecznik diecezji świdnickiej. I dodaje, że właśnie te zdrowotne konsekwencje uniemożliwiają wykonanie wyroku. Choć - jak podkreśla - "ksiądz się nie uchyla".
Wiadomo, że kurator wystąpił o zawieszenie postępowania, właśnie powołując się na zły stan zdrowia duchownego. Co dalej? Sąd czeka teraz na opinię biegłego.
A jak informuje rzecznik diecezji świdnickiej, ksiądz A. zwrócił się do Prokuratura Generalnego z kasacją wyroku. - Ksiądz biskup ubolewa nad tym, co się stało na Górze Iglicznej. Zostały przeprowadzone stosowne rozmowy przewidziane kodeksem prawa kanonicznego. Teraz czekamy na decyzję Prokuratora Generalnego, by ostatecznie zamknąć sprawę - przyznaje Marcinkiewicz.
Co z pieniędzmi, które miał otrzymać turysta? Jak mówi Grażyna Biernat, pełnomocniczka mężczyzny, jeszcze pod koniec sierpnia nawiązka nie została zapłacona. Co więcej, do duchownego wysłano wezwanie do zapłaty. Nie doczekało się odpowiedzi.
Do zdarzenia doszło na terenie parafii:
Autor: tam/mś / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: materiał dowodowy ze śledztwa