Dwóch nastolatków z Kłodzka na Dolnym Śląsku nawdychało się gazu do zapalniczek - informuje policja. 13-latek w pewnym momencie źle się poczuł i dostał drgawek. Jego przyrodnia siostra wezwała pogotowie. Po przyjeździe na miejsce lekarz stwierdził zgon dziecka.
W czwartek po południu chłopcy w wieku 13 i 12 lat kupili dwa pojemniki z gazem do uzupełniania zapalniczek. Nastolatkowie poszli do domu starszego z nich i zaczęli wdychać opary - podaje policja.
Śmierć 13-latka
- Bezpośrednio po zdarzeniu 13-latek źle się poczuł, dostał drgawek. W domu były jeszcze dwie dziewczynki w wieku 12 i 11 lat - przyrodnia siostra chłopca i jej koleżanka, które powiadomiły pogotowie oraz macochę 13-latka - informuje Krzysztof Bal, oficer prasowy kłodzkiej policji.
Karetka szybko pojawiła się na miejscu, ale było już za późno na pomoc. Lekarz stwierdził zgon chłopca. Jego 12-letniemu koledze nie stało się nic poważnego.
Jak doszło do tragedii?
Policja pod nadzorem prokuratury wyjaśnia okoliczności tragedii.
- W czwartek przeprowadzone zostały oględziny na miejscu zdarzenia. Ciało dziecka zostało zabezpieczone w prosektorium w celu przeprowadzenia sekcji zwłok. W piątek rano prokurator, z udziałem psychologa dziecięcego, przesłuchał drugiego małoletniego, który również wdychał gaz. Jego wyjaśnienia naświetliły okoliczności zdarzenia, ale wymagają jeszcze weryfikacji, dlatego nie chciałbym się o nich wypowiadać - mówi Jan Sałacki, Prokurator Rejonowy w Kłodzku.
Postępowanie jest prowadzone w kierunku nieumyślnego spowodowanie śmierci. Jest to standardowa kwalifikacja przyjmowana na początku śledztwa w przypadku podobnych zgonów.
Wiadomo, że w momencie śmierci 13-latka, w domu nie było osoby dorosłej. Prokurator Sałacki przyznał, że na tak wczesnym etapie śledztwa przedwczesnym byłoby wypowiadanie się o ewentualnych zarzutach.
Do zdarzenia doszło w Kłodzku:
Autor: ib / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24