Prokuratorzy z Legnicy (woj. dolnośląskie) oskarżają kasjera, który w bankowym sejfie miał umieszczać fałszywe banknoty, a prawdziwe - zabierać do kieszeni. Miał też oszukać jednego z klientów. Mógł przywłaszczyć co najmniej 485 tys. złotych.
- Andrzej S., aby ukryć swoje malwersacje, podrobił i umieścił w pakietach pieniędzy przechowywanych w bankowym sejfie 956 fałszywych banknotów o nominałach 100 i 200 złotych. W ten sposób przywłaszczył z bankowej kasy ponad 125 tys. złotych. Oskarżony oszukał też jednego z klientów na kwotę nie mniejszą niż 360 tys. złotych - informuje Liliana Łukasiewicz z prokuratury okręgowej w Legnicy.
"Podrabiał, podkładał, proponował"
Według śledczych 40-latek miał liczne długi. O jego problemach nie wiedzieli ani rodzina, ani przełożeni.
Mężczyzna od 2006 roku był zatrudniony jako jedyny kasjer w małym banku w jednej z podlegnickich miejscowości. W 2009 roku miał wpaść na pomysł, który mógł zakończyć jego kłopoty.
- Zaczął "podbierać" z kasy kwoty po 2 i 3 tys. złotych. W ich miejsce podkładał puste kartki papieru. W związku z coraz większymi niedoborami zwrócił się do jednego z klientów z intratną propozycją - relacjonuje Łukasiewicz. Zaproponował inwestycję za pośrednictwem specjalnego, wysoko oprocentowanego konta przeznaczonego tylko dla pracowników. Poinformował, że oprocentowanie sięga od 12 do 71 proc. w skali roku.
Klient dał się namówić i zainwestował kilkadziesiąt razy. - Oskarżony wypłacał rzekome zyski. Pieniędzy jednak nie inwestował, lecz przeznaczał je na spłatę swoich długów - wyjaśnia Łukasiewicz.
Grozi mu do 25 lat więzienia
Pod koniec 2013 roku "przedsiębiorczy" pracownik zdał sobie sprawę, że dłużej nie jest w stanie ukrywać braków w kasie. I przyznał się do przestępstwa. W trakcie przeszukania w banku znaleziono fałszywe banknoty i kartki papieru przycięte na wymiar pieniędzy. W mieszkaniu Andrzeja S. odkryto drukarkę i kartki papieru zadrukowane wzorami banknotów.
Mężczyzna usłyszał zarzut fałszowania pieniędzy i oszustwa. Początkowo przyznał się do winy i tłumaczył się swoimi hazardowymi długami. Jednak później stwierdził, że gotówkę zabrał, bo był szantażowany.
Andrzejowi S. grozi od 5 do 25 lat więzienia.
Autor: tam/r / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24