Student odpowie za zabicie fotoreportera. "Tłumaczył, że pokrzywdzony wszedł na ostrze"

Piotr R. został oskarżony o zabójstwo fotoreportera
Jest akt oskarżenia przeciwko studentom ws. śmierci fotoreportera
Źródło: TVN24 Wrocław

Wrocławska prokuratura oskarżyła dwóch studentów politechniki w związku ze śmiercią fotoreportera - Piotra R. o jego zabójstwo, natomiast Michała G. o nieudzielenie pomocy. W maju 2017 doszło między nimi sąsiedzkiego sporu. Oskarżony twierdzi, że ofiara sama nadziała się na jego nóż. Śledczy mają zgoła odmienne zdanie.

Jak ustalili w toku postępowania prokuratorzy, 26-letni obecnie mężczyźni 16 maja spotkali się na uczelni, po czym poszli do mieszkania Piotra R. Po drodze kupili piwo. Pili je w mieszkaniu, głośno słuchając muzyki.

Hałas przeszkadzał Ryszardowi P., popularnemu w środowisku muzycznym wrocławskiemu fotoreporterowi. Około godziny 22 wyszedł ze swojego mieszkania przed blok. Zadzwonił domofonem pod numer mieszkania, z którego dochodziły głośne dźwięki. Dwaj studenci zamiast przyciszyć muzykę - wyszli przed budynek. Między mężczyznami doszło do wymiany zdań. Jak wynika z aktu oskarżenia, w pewnym momencie Piotr R. wyciągnął z kieszeni dwa noże. Jedno ostrze skierował w stronę serca 53-latka, drugie w okolice głowy.

Zamiast wezwać karetkę, poszli na piwo

- R. zadał pokrzywdzonemu cios w okolicę serca, co spowodowało zgon pokrzywdzonego po około 30 minutach - mówi Małgorzata Klaus, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

Jednak zanim mężczyzna umarł, zaczął wzywać pomocy i krzyczeć, że został ugodzony nożem. Student wyjął ostrze z rany i schował je do kieszeni. Ani on, ani jego kompan nie udzielili pomocy konającemu. Wręcz przeciwnie.

- Obaj mężczyźni niezwłocznie po zdarzeniu poszli do sklepu, gdzie kupili piwo, a następnie z bliskiej odległości obserwowali co się dzieje na miejscu zdarzenia - dodaje Klaus.

A działy się rzeczy dramatyczne. Partnerka pokrzywdzonego oraz sąsiedzi - słysząc jego krzyki - wybiegli mu pomóc. Podjęli reanimację, ale na ratunek nie było już szans.

Cios nieprzypadkowy

W toku śledztwa Michał G. przyznał się do nieudzielenia pomocy 53-latkowi. Z kolei jego kolega z uczelni nie przyznał się do zabójstwa. Prokuratorom wyjaśniał, że mężczyzna sam wszedł na ostrze noża, który on trzymał w dłoni. Taka wersja została wykluczona przez biegłych. Z opinii specjalistów wynika, że cios nie był przypadkowy, a zadany z premedytacją.

Teraz o dalszym losie studentów zadecyduje sąd. Piotrowi R. za zabójstwo grozi od 8 lat więzienia nawet do dożywocia. Z kolei za nieudzielenie pomocy Michał G. może trafić za kraty maksymalnie na 3 lata.

Autor: ib/i / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: