Przed Sądem Okręgowym w Jeleniej Górze rozpoczął się proces dwóch kierowców oskarżonych o zabójstwo. Łukasz O. i Oskar L., zdaniem śledczych, na ulicach miasta urządzili sobie wyścigi samochodowe. Doszło do tragicznego wypadku. Kobieta i mężczyzna, potrąceni na pasach, zmarli na miejscu. Oskarżeni nie przyznają się do winy.
Do wypadku w którym zginęła 47-letnia kobieta i 57-letni, doszło w październiku 2018 roku. Para przechodziła przez przejście dla pieszych przy alei Jana Pawła II. Jest ono wyposażone w sygnalizację świetlną, ale w momencie wypadku światła nie działały.
Oskarżeni o zabójstwo
Za kierownicą samochodu, które z dużą prędkością uderzyło w pieszych, siedział 25-letni Łukasz O. Kierowcę drugiego z aut był 21-letni Oskar L. Obaj zostali zatrzymani.
- Przedstawiono im zarzuty tego, że działając wspólnie i w porozumieniu, uczestnicząc w nielegalnym wyścigu samochodowym, przewidując możliwość pozbawienia życia pokrzywdzonych i godząc się na to, dopuścili się zabójstwa z zamiarem ewentualnym - informował Tomasz Czułowski z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze. Kierowcy usłyszeli także zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. A w październiku 2019 zostali oskarżeni.
Ani O., ani L. w trakcie śledztwa nie przyznali się do zarzutów. Pierwszy z nich przebywa w areszcie śledczym, drugi odpowiada z wolnej stopy.
Przeprosiny
Przed sądem O. przeprosił rodziny swoich ofiar. Poprosił też o wybaczenie. Mężczyzna przyznał się do spowodowania wypadku, ale nie przyznał do zarzutów stawianych mu przez prokuraturę. - Nie przyznaję się do zabójstwa, bo nie godziłem się na zabójstwo - stwierdził.
I choć śledczy są pewni, że kierowcy brali udział w wyścigach samochodowych, a w ich samochodach biegli stwierdzili modyfikacje silników, które znacznie zwiększyły moc pojazdów, to oskarżeni zaprzeczają, by feralnego dnia się ścigali.
Oskarżeni: to nie były wyścigi
O. przed sądem powiedział, że wprawdzie przekroczył prędkość, ale "w pełni kontrolował samochód". Twierdził też, że drugi z oskarżonych mógł bez problemu go wyprzedzić, ale tego nie zrobił.
- Siedział mi na przysłowiowym ogonie. Swoją uwagę skupiłem na tym pojeździe, który w pewnym momencie pojawił się po mojej lewej stronie, dlatego nie widziałem pieszych nadchodzących z prawej strony. Byłem przekonany, że pojazd jadący z lewej strony wjedzie na mój pas. Aby uniknąć zderzenia z nim, odpuściłem gaz i skręciłem w prawą stronę i wtedy poczułem uderzenie - opowiadał podczas pierwszej rozprawy. I podkreślał, że pieszych nie widział "nawet przez ułamek sekundy".
- Jak się zorientowałem, co się stało, byłem przerażony - mówił O. I dodał, że nie brał udziału w wyścigach samochodowych i nie należał do klubu zrzeszającego miłośników motoryzacji.
Z kolei Oskar L. odmówił składania wyjaśnień i odpowiadał jedynie na pytania swojego obrońcy. Także twierdził, że nie brał udziału w wyścigu ulicznym.
Mężczyznom grozi dożywocie.
Do wypadku doszło w Jeleniej Górze:
Autor: tam / Źródło: PAP, TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24 | lukplo