12 osób z grupy kilkudziesięciu pracowników Wojewódzkiego Centrum Szpitalnego Kotliny Jeleniogórskiej w Jeleniej Górze (woj. dolnośląskie) podjęło głodówkę. Protest w tej placówce trwa od kilku dni. Pracownicy żądają 300 złotych podwyżki i zapowiadają: będziemy strajkować aż do skutku.
W proteście uczestniczą przedstawiciele wszystkich grup zawodowych, poza pielęgniarkami. Po kilku dniach okupacji szpitalnego holu pracownicy, którzy domagają się podwyżek, rozpoczęli głodówkę.
- Byliśmy gotowi zgodzić się na podwyżkę o 200 zł obecnie i dołożenie 100 zł w przyszłym roku. Natomiast dyrekcja zaproponowała 120 zł teraz i 50 zł w przyszłym roku. To zbyt rozbieżna oferta, ludzie są zbulwersowani - wyjaśnia Piotr Kasprów, wiceprzewodniczący komitetu strajkowego i Szef Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia i Pomocy Społecznej.
Pacjenci nie ucierpią
Związkowiec podkreślił, że protest polegający na okupacji holu szpitala nie utrudnia pracy placówki i dostępu pacjentów do świadczeń medycznych, ponieważ okupację prowadzą na zmianę pracownicy, którzy nie wykonują w danym momencie obowiązków służbowych. - Są wśród nas pracownicy szpitala, także lekarze niekontraktowi i ratownicy medyczni. Jesteśmy w sporze zbiorowym od kwietnia 2014 roku i wyczerpaliśmy wszelkie możliwości prawne, dlatego w marcu tego roku zawiązaliśmy komitet strajkowy – tłumaczył w poniedziałek Kasprów.
Podczas głodówki protestujący będą przyjmować soki i wodę. Jedna z kobiet zapowiedziała, że nie życzy sobie pomocy w przypadku, gdy zasłabnie i straci przytomność. - Będziemy mieli głodowe pensje i głodowe emerytury i dlatego tu siedzimy i głodujemy. Ja nie odpuszczę, moje koleżanki też nie. Nie tym razem. Nie jesteśmy psim g***em żeby nas tak traktować - powiedziała Teresa Zaborowska, która w szpitalu pracuje jako starszy magazynier.
Podwyżek nie będzie, bo szpital ma długi?
Na początku października w referendum za strajkiem opowiedziało się ok. 70 proc. załogi. Po referendum pracownicy przeprowadzili strajk ostrzegawczy. Dyrektor szpitala Stanisław Woźniak mówił w poniedziałek PAP, że placówka ma 40 mln zł długu i z tego powodu nie ma środków na podniesienie wynagrodzeń. - Miesięcznie szpital generuje około jednego miliona zł zadłużenia. Bez zmiany systemu finansowania opieki zdrowotnej nie uda się rozwiązać tej trudnej sytuacji - podkreślał dyrektor.
Autor: tam / Źródło: PAP, TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław