Gdy jej pan stracił przytomność 11-letnia suczka zatrzymała nadjeżdżający autobus i zaprowadziła ludzi do mężczyzny. 67-latek trafił do szpitala, a pies do schroniska. Samotny mężczyzna po kilku dniach zmarł, co dla suczki równało się pobytem za schroniskowymi kratkami. Miłośniczka zwierząt postanowiła działać.
Starszy mężczyzna ze swoim psem, suczką Tigrą, przeprowadził się ze Świebodzic do Jedliny-Zdroju. 9 lipca wyszedł z czworonogiem na spacer. Gdy doszli do lasu, mężczyzna stracił przytomność. - Tigra wybiegła na drogę po pomoc. Stanęła i nie chciała się ruszyć. W ten sposób zatrzymała nadjeżdżający autobus z turystami. Skakała i szczekała, aż ludzie podążyli za nią - opowiada Malwina Witek z Fundacji Mania Pomagania, która zajęła się Tigrą do czasu przyjazdu pracowników schroniska.
Pan do szpitala, suczka do schroniska
Na miejsce wezwano karetkę. A pana Tigry początkowo reanimował lekarz, który podróżował autobusem. Nieprzytomnego 67-latka zabrało pogotowie ratunkowe. - Gdy przyjechałam na miejsce suczka była bardzo zestresowana. Przywiązano ją do drzewa, nie dała do siebie podejść. W końcu pracownicy schroniska zabrali Tigrę ze sobą - relacjonuje pani Malwina.
Niestety, kilka dni później mężczyzna zmarł w szpitalu. W Jedlinie-Zdroju mieszkał od niedawna, w dodatku sam. - Zanosiło się na to, że pan Anatol zostanie pochowany przez miejscowy Ośrodek Pomocy Społecznej, a 11-letnia Tigra na dłużej zostanie w schronisku - przyznaje szefowa Fundacji Mania Pomagania. I dodaje, że na taki rozwój wypadków zgodzić się nie mogła. Dlatego postanowiła odnaleźć rodzinę mężczyzny.
Smutna i osowiała, ożywiała się na imię swojego opiekuna
Okazało się, że w Świebodzicach pochowane zostały jego żona i matka. W tym samym czasie pani Malwina sprawdzała, jak wiedzie się Tigrze w schronisku. Suczka była wyraźnie smutna i nie chciała dać się pogłaskać. Ożywiała się jedynie na imię swojego właściciela.
- Zapytałam "gdzie Anatol", a ona patrzyła na mnie, nastawiła uszy i przekręcała główkę słuchając. Zalałam się łzami - kobieta relacjonowała na Facebooku swoje spotkanie z Tigrą.
Z pomocą ludzi pani Malwina trafiła na trop córki zmarłego. - Dzięki uprzejmości jednej z osób dowiedziałam się kim jest córka pana Anatola. Rozpoczęłam poszukiwania na Facebooku. Udało się - cieszy się szefowa Fundacji.
Dzięki jej pomocy mężczyzna został pochowany przez swoją rodzinę na cmentarzu przy swoich bliskich. Co więcej, córka pana Anatola przygarnęła Tigrę. Na filmie opublikowanym przez fundację widać psią radość ze spotkania. Tigra poznała swoją rodzinę, popiskuje, macha ogonem i niecierpliwe chodzi wzdłuż krat boksu. W końcu siada i przez ogrodzenie podaje łapę.
- Zamieszkała z rodziną pana Anatola w Niemczech. Jesteśmy w stałym kontakcie. Suczka ma się doskonale - zapewnia pani Malwina.
Tigra kilka dni spędziła w wałbrzyskim schronisku dla zwierząt:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja Mania Pomagania