Jedna studzienka, dwa wypadki. Przed śmiercią 5-latka do studzienki prawie wpadł nastolatek

To do tej studzienki w maju wpadł 5-latek. Krótko przed tym wypadkiem do środka niemal wpadł 13-latek
To do tej studzienki w maju wpadł 5-latek. Krótko przed tym wypadkiem do środka niemal wpadł 13-latek
Źródło: TVN24 Wrocław

Kierownik budowy na której do studzienki kanalizacyjnej, w maju, wpadł 5-latek usłyszał kolejny zarzut. Tym razem sprawa dotyczy zdarzenia do którego doszło na krótko przed majowym wypadkiem. Jak mówią śledczy wtedy o mały włos nie doszło do tragedii.

- Kierownik budowy w Brzegu usłyszał dodatkowy zarzut popełnienia przestępstwa. To zarzut nieumyślnego narażenia na utratę życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - informuje Wojciech Fabijaniak z prokuratury rejonowej w Brzegu.

Zarzut o takiej samej treści mężczyzna usłyszał już kilka miesięcy temu. Wtedy dotyczył on wypadku do jakiego doszło 17 maja. 5-latek spacerował z babcią ulicami Brzegu. W pewnym momencie dziecko stanęło na pokrywie studzienki kanalizacyjnej, a ta się pod nim zarwała. 5-latek wpadł do środka i niemal przez 4 minuty czekał na ratunek. Lekarze prawie przez tydzień walczyli o życie małego Tymona. Chłopiec zmarł.

Wcześniej prawie doszło do podobnego wypadku

Dlaczego prokuratorzy zdecydowali się na postawienie kolejnego zarzutu? Jak mówią wszystko dlatego, że niedługo przed tragicznym wypadkiem o mały włos do tej samej studzienki kanalizacyjnej nie wpadł 13-latek. - Dziecko na szczęście zdążyło się złapać i tylko zrządzeniem losu nie doszło do tragedii. Mechanizm był jednak ten sam: krata od studzienki uległa osunięciu - relacjonuje prokurator.

Śledczy nie ujawniają czy kierownik budowy przyznał się do winy. Mężczyźnie może grozić do roku więzienia, grzywna lub ograniczenia wolności. - Jednak przy ewentualnym skazaniu przez sąd w grę mogą wchodzić dodatkowe kary, jak zapłata odszkodowania, nawiązki czy zakaz wykonywania zawodu - wyjaśniała w maju Lidia Sieradzka z prokuratury okręgowej w Opolu.

Chcieli przyspieszyć prace?

Prawie natychmiast po majowym wypadku śledczy ocenili, że zawinili robotnicy, którzy prowadzili prace na zlecenie miejskich wodociągów. I informowali, że metalowa pokrywa studzienki kanalizacyjnej została zastąpiona ażurową kratą z prętów. W ten sposób robotnicy chcieli prawdopodobnie uniknąć problemu gromadzącego się pod włazem metanu, który uniemożliwiał im podjęcie pracy od samego rana.

Materiał programu "Uwaga!" TVN o śmierci 5-letniego chłopca:

Tragiczna śmierć 5-latka z Brzegu

Tragiczna śmierć 5-latka z Brzegu

Brak barierek i informacji o wykopach

Na brzeskiej budowie pojawili się inspektorzy pracy, którzy stwierdzili m.in. brak barierek, sygnalizacji ostrzegawczej i informacji o wykopach. - Gdyby studzienka była zabezpieczona prawidłowo i skutecznie to 5-letnie dziecko nie byłoby w stanie jej tak obciążyć, by puściła i przestała zabezpieczać otwór - mówił Tomasz Krzemienowski, zastępca okręgowego inspektora pracy w Opolu. Z kolei Zakład Instalacji Sanitarnych i Budownictwa Drogowego z Wrocławia, który był wykonawcą prac, w oświadczeniu twierdził, że studzienka "była zabezpieczona w sposób należyty". Czytaj więcej na ten

Zarzuty w tej sprawie, oprócz kierownika budowy, usłyszał też jego zastępca.

Do wypadku doszło w Brzegu:

Budowa na której do studzienki wpadł 5-letni chłopiec skontrolowana przez inspekcję pracy

Budowa na której do studzienki wpadł 5-letni chłopiec skontrolowana przez inspekcję pracy

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: