Największy ośrodek biegów narciarskich walczy z uciążliwymi przepisami. Zgodnie z nimi, codziennie przed dopuszczeniem tras do użytku, muszą je objechać ratownicy i napisać raport. Kłopot w tym, że długość tras biegowych liczy się w dziesiątkach kilometrów.
- Większość posłów jeździe na nartach, a mało kto biega. Stąd sposób myślenia wyłącznie jak zjeżdżać. Ustawa, która była dostosowana do zjazdowców, spadła na nas jak nieszczęście – mówi Julian Gozdowski, organizator Biegu Piastów.
Jakuszyce to 50 kilometrów tras biegowych, które według prawa, podobnie jak trasy narciarskie, codziennie powinny być sprawdzane przez ratowników GOPR. Po każdym sprawdzeniu musi powstać raport. Przetestowanie wszystkich tras trwałoby do zmroku i oprócz ratowników, żaden z turystów nie postawiłby na nich narty.
Polak potrafi
Największy ośrodek biegów narciarskich znalazł jednak sposób na uciążliwe przepisy.
- Zmniejszyliśmy ilość tras biegowych do 20 km. One mają status tras narciarskich, a pozostałe to trasy spacerowe i ścieżki narciarskie – tłumaczy Gozdowski.
Oficjalnie trasy biegowe są krótsze, więc ich sprawdzenie nie zabiera dużo czasu. - Reszta, mimo że to trasy turystyczne, jest na tyle dobrze przygotowana, że może służyć biegaczom - dodaje.
Autor: ansa/par / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia | Petey21