Potrzebuje domu, miłości i opieki, która sprawi, że już nigdy nie będzie cierpiał - mówi ze łzami w oczach o skatowanym 11-tygodniowym chłopcu jego tymczasowa opiekunka. Trwa zbiórka pieniędzy na leczenie i rehabilitację malucha, który z obrażeniami głowy i klatki piersiowej trafił do szpitala. Jego rodzice usłyszeli zarzuty i zostali aresztowani.
Na nagraniu, które uchwyciła kamera TVN24, widać, że tymczasowa opiekunka dziecka jest bardzo poruszona jego stanem, trudno jej powstrzymać emocje. - Myślałam naprawdę, że mogę - mówi. Na pytanie reportera, czego potrzebuje dziecko, wzruszona kobieta w końcu odpowiada: - Miłości, miłości, miłości!
Nie może sam oddychać i jeść
Trwa zbiórka pieniędzy dla 11-tygodniowego chłopca z Przemkowa, który na początku marca, trafił do szpitala. Maluch miał poważne obrażenia głowy i klatki piersiowej.
Zbiórkę założyli jego opiekunowie wskazani przez sąd. Jak czytamy w opisie zbiórki, chłopiec jest w śpiączce, odłączony od respiratora, ale jego oddech jest wspomagany.
- Stan zdrowia tego dziecka jest na tyle dobry, że on mógł już Oddział Intensywnej Terapii opuścić, ale cały czas wymaga opieki, bo on nie może sam oddychać i jeść. On potrzebuje rehabilitacji w przyszłości, jest w stanie, który trudno za normalny uznać. To nie jest zdanie moje, tylko pani, która nim się zajmuje z punktu widzenia prawnego w rodzinnym domu dziecka - mówił Tomasz Kanik na antenie TVN24.
"Będzie wymagał specjalistycznej hospicyjnej opieki"
- Potrzebuje teraz domu, miłości i opieki, która sprawi, że nie będzie cierpiał więcej. Będzie wymagał 24 godziny na dobę specjalistycznej hospicyjnej opieki, stałego odsysania. Nie jest w stanie przełykać, nie może otworzyć oczu. Będzie dzieckiem bardzo ciężko uszkodzonym, leżącym - mówi Joanna Krell, wskazana przez sąd tymczasowa opiekunka dziecka.
Urazy głowy i klatki piersiowej
Prokuratura Rejonowa w Głogowie wszczęła w tej sprawie postępowanie, które dotyczy znęcania się nad dwójką chłopców. Jeden z nich ma 11 tygodni, drugi dwa lata. Wszczęto je na podstawie informacji ze szpitala w Zielonej Górze, gdzie trafił niemowlak w bardzo poważnym stanie. Stwierdzono u niego urazy w okolicach głowy i klatki piersiowej.
- Karetka pogotowia przywiozła do nas chłopca, w trakcie diagnostyki lekarze nabrali podejrzeń, że maluszek jest ofiarą przemocy. W związku z tym powiadomiona została policja. Stan chłopca w tej chwili jest bardzo ciężki, lekarze nie chcą się wypowiadać w związku z tym na temat rokowań - mówiła rzeczniczka szpitala w Zielonej Górze Sylwia Malcher-Nowak.
Rodzice z zarzutami
Rodzice dzieci - 34-letnia kobieta i 40-letni mężczyzna - zostali zatrzymani 4 marca na terenie Zielonej Góry, kiedy chcieli odwiedzić 11-tygodniowego chłopca w szpitalu. Prokurator postawił im zarzut znęcania się nad osobą nieporadną ze względu na wiek oraz w przypadku mniejszego chłopca - zarzut spowodowania poważnych obrażeń ciała skutkującą poważną chorobą.
- Rodzice ci mieli według naszych informacji znęcać się nad dwójką chłopców - jeden niespełna dwuletni, drugi 11-tygodniowy. Informacje na temat jakichś niepokojących zdarzeń dostaliśmy bezpośrednio od lekarzy ze Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze, ci lekarze poinformowali nas, że trafił do nich na oddział 11-tygodniowy chłopiec z ciężkimi obrażeniami ciała. Te obrażenia koncentrowały się w okolicach głowy i klatki piersiowej, lekarze określili te obrażenia ciała jako ciężkie - przekazała w rozmowie z reporterem TVN24 prokurator Katarzyna Kasperczak z Prokuratury Rejonowej w Głogowie.
Kobieta i mężczyzna zostali tymczasowo aresztowani.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum prywatne Joanny Krell