Oławski producent – jedna z firm wymienianych jako potencjalny winny zanieczyszczenia Odry – przekonywała, że ścieki z niej trafiają do oczyszczalni, z którą ma podpisaną umowę. Jak jednak napisała w piątek "Gazeta Wyborcza", przedstawiciele tej oczyszczalni twierdzą, że od początku lipca "firma zaprzestała przekazywania" im swoich ścieków.
Jack-Pol to firma z Oławy zajmująca się przerabianiem makulatury na materiały higieniczne czy bibułę. Według informacji zamieszczonych na swojej stronie, przerabia 500 ton celulozy miesięcznie. Gdy zaczęto szukać winnego katastrofy ekologicznej na Odrze, wymieniano także Jack-Pol. Żadne służby tego jak dotąd nie potwierdziły, a przedstawiciele przedsiębiorstwa kategorycznie zaprzeczali. "Dominująca ilość naszych odpadów poprodukcyjnych zostaje u nas na produkcji, dzięki wdrażanym od lat modernizacjom i instalacjom ekologicznym, w tak zwanym obiegu zamkniętym. Mamy także umowę z firmą asenizacyjną, która odprowadza nasze ciekłe nieczystości do odpowiedniego zakładu utylizacji. Dodatkowo, część odpadów po-produkcyjnych jest kupowana od nas przez branżę budowlaną i wykorzystywana do produkcji ceramiki" - twierdziły zakłady w komunikacie wydanym 22 sierpnia.
Znikające ścieki
Jak napisała w piątek "Gazeta Wyborcza", prezes Jack-Polu Jacek Woźniak w rozmowie z dziennikiem przekazał, że ścieki codziennie trafiają do Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Brzegu. Informację tę dziennikarze sprawdzili w brzeskim przedsiębiorstwie, które zaprzeczyło, jakoby trafiały do nich w ostatnich tygodniach jakiekolwiek ścieki z Jack-Polu. Jak zapewnił Krzysztof Tokarski, zastępca prezesa PWiK, od początku lipca firma nie odebrała ani jednej dostawy od producenta. "Wg informacji uzyskanych od naszego kontrahenta, firmy przewozowej Feb-Eko Sp. z o.o. z Godzikowic - z racji na uruchomienie nowej oczyszczalni zakładowej, firma zaprzestała przekazywania swojego ścieku na naszą oczyszczalnię" – napisał Tokarski.
Jednak oczyszczalnia w Jack-Polu jeszcze nie działa, co potwierdziły "Gazecie" także Wody Polskie. - Aktualnie na terenie zakładu trwa budowa oczyszczalni ścieków, a ścieki, które powstają, są wywożone wozami asenizacyjnymi na inną oczyszczalnię - informował "Wyborczą" 18 sierpnia dolnośląski rzecznik instytucji Jarosław Garbacz.
Jak podają Wody Polskie, cały czas podejmują działania polegające na codziennej kontroli okolic wylotu. Jak mówił Garbacz, "zaobserwowano, że ścieki są wywożone beczkowozami".
Kontrole w firmie
Od 12 sierpnia 2022 trwa w oławskiej firmie kontrola interwencyjna w zakresie gospodarki wodno-ściekowej, w ramach której dwukrotnie pobrano próby odprowadzanych ścieków do analizy (w dniu 12 i 16 sierpnia). Ich wyników na razie nie ma.
Jak twierdzi "GW", to nie pierwsze kontrole w spółce. Do tej pory każdorazowo - jak czytamy - kończyły się udowodnieniem nieprawidłowości i mandatami do 1000 zł. W latach 2013-2021 WIOŚ otrzymał 15 zgłoszeń "o uciążliwości funkcjonowania firmy Jack-Pol". O kontrolę wnioskowała Straż Miejska, Starostwo Powiatowe w Oławie, Komenda Powiatowa Policji w Oławie, radna Rady Miasta Oława, Polski Związek Wędkarski, PKP i anonimowi zgłaszający oraz osoby prywatne.
Podczas jednej z kontroli WIOŚ ustalono między innymi, że Jack-Pol odprowadza ścieki wylotem wód opadowych w okresie bezdeszczowym, czyli bez wymaganego pozwolenia.
WIOŚ podkreśla, że kontrolowaniem nielegalnych zrzutów do rzek powinny zajmować się Wody Polskie i że prośby o takie kontrole WIOŚ kierował do tej instytucji. Jak podają dziennikarze, Wody Polskie zapowiedziały kontrolę Jack-Polu - według zapowiedzi prezesa Woźniaka - 31 sierpnia. Firma twierdzi, że to będzie druga kontrola Wód Polskich. Pierwsza była po zaraz po otwarciu.
"Zapytaliśmy WIOŚ, czy wie, gdzie trafiały ścieki z Jack-Polu od lipca do dzisiaj, skoro nie do PWiK w Brzegu. Czekamy na odpowiedź. O wyjaśnienie, ponownie, poprosiliśmy również oławską firmę" - napisała "GW".
Źródło: Gazeta Wyborcza, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Marcin Bielecki