Miały zostać zabite na mięso. Zostały jednak uratowane podczas ostatniego targu w Skaryszewie. Teraz 45 koni dochodzi do siebie pod opieką Fundacji Tara. - Tutaj nikt od nich niczego nie wymaga. Mają po prostu żyć i nie chorować - mówi szefowa fundacji. Niektóre ze zwierząt były w tak ciężkim stanie, że muszą uczyć chodzić się na nowo.
- Wszystkie konie, które mamy to zwierzęta po przejściach. Te, które trafiły do nas po ostatnim targu w Skaryszewie miały być zabite w rzeźniach lub zostać wywiezione za granicę, by tam w rzeźniach zginąć. U nas mają dożywocie. Swój bezpieczny azyl - mówi Scarlett Szyłogalis, szefowa Fundacji Tara.
"Jedno miejsce w Polsce"
- To konie, które uciekły spod noża. Miały trafić do rzeźni. U nas konina nie jest popularna, ale tysiące polskich koni trafia na stoły we Włoszech, Francji i Japonii - opowiadał Tomasz Kanik, reporter TVN24.
Uratowane zwierzęta na Dolnym Śląsku znajdują bezpieczną przystań. Niektóre są w takim stanie, że muszą uczyć się chodzić na nowo. Wymagają opieki. Inne już wesoło drepczą po zagrodzie. - Na nich się nie jeździ, nie użytkuje się ich. Nowym koniom mówię: tutaj nie umieramy i nie chorujemy. One się starają, tak jak my staramy się dla nich - mówi Szyłogalis.
Fundacja Tara walczy o to, by zmienić obowiązujące w Polsce prawo. Jak mówi Szyłogalis chce, by ustawa zakazywała zabijania koni w rzeźniach i zabijania ich na rzeź.
7 kwietnia obrońcy koni ponownie pojawią się na targu w Skaryszewie.
Konie mieszkają, w schronisku prowadzonym przez fundację, na terenie gminy Wińsko:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław