Dwóch mężczyzn podeszło do zaparkowanego auta. Jeden z nich polał samochód łatwopalną cieczą, drugi podłożył ogień. Volkswagen stanął w płomieniach. Nie pomogła szyba akcja strażaków. Samochód spłonął doszczętnie. Podpalaczy szuka policja.
Początek roku nie był szczęśliwy dla mieszkańca Mirska. W nNowy Rok nad ranem zaparkował samochód przed swoim domem. Tuż pod okiem kamery z volkswagena wychodzi czteroosobowa rodzina. Wchodzą do domu. Kilka minut później na parkingu pojawia się dwóch mężczyzn. Podchodzą do samochodu. Jeden z nich ma w ręku kanister. Na maskę, dach i tył auta wylewa coś, co okazuje się być łatwopalną cieczą. Drugi z mężczyzn bez wahania podkłada ogień. Kamera rejestruje buchające płomienie. Zapis z monitoringu został przyspieszony.
Jeden spalony całkowicie, drugi nadpalony
- Na miejsce zadysponowano jeden zastęp ochotniczej straży pożarnej. Podpalony volkswagen spłonął doszczętnie. Stojący obok peugeot ma nadpalony bok. W wyniku działania ognia uszkodzeniu uległy także dwa przęsła ogrodzenia - relacjonuje st. kpt. Leszek Telega z lwóweckiej straży pożarnej.
Na zapisie z monitoringu widać też kilkukrotnie przejeżdżający obok ciemny samochód. To prawdopodobnie nim poruszali się podpalacze.
Szukają podpalaczy
- Badamy to zdarzenie. Funkcjonariusze wykonują intensywne czynności w trzech kierunkach, m.in. sprawdzają wszystkie informacje jakie spływają do nas z internetu - informuje asp. sztab. Mateusz Królak, rzecznik policji w Lwówku Śląskim. O pozostałych działaniach, ze względu na dobro sprawy, mówić nie chce. Funkcjonariusze zapoznali się z zapisem z monitoringu. Sami też publikują go na swoim profilu na Facebooku. Liczą na to, że ktoś pomoże w rozpoznaniu sprawców.
Do podpalenia doszło w Mirsku:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: 3KF Sp. z o.o.