Po wypaleniu „papierosa” stracili na ulicy przytomność. 15-latek, który poczęstował nastolatki, twierdzi, że dopalacz kupił przez internet. Sprawą zajmuje się prokuratura. Z naszych informacji wynika, że chłopak od maja ma dozór kuratora. Jak usłyszeliśmy w sądzie: przez tak zwane "przejawy demoralizacji".
W niedzielę troje nastolatków leżących na chodniku w Bielawie (woj. dolnośląskie) zauważyli przechodnie. Na miejsce natychmiast wezwano służby. Dwie siostry i ich kolega trafili do szpitali. Starsza z dziewczyn jest w stanie ciężkim, ale stabilnym. Na chodniku była reanimowana, bo to co zażyła weszło w reakcję z lekami przeciwpadaczkowymi.
Okazało się, że trującą substancję nastolatkowie dostali od swojego rówieśnika. - Poczęstował ich papierosem. Córka mówi, że to wyglądało jak normalny papieros, co było w środku, nie wiedziała. Nic innego tam nie wyczuła - relacjonowała matka sióstr.
Prokuratura działa dwutorowo
15-latek został przesłuchany przez policjantów.
- Powiedział, że to on udzielił środka swoim rówieśnikom. Przyznał, że nabył go przez internet - informuje Tomasz Orepuk z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.
I dodaje, że prokuratura w sprawie nastolatków i dopalaczy z Bielawy "działania prowadzi dwutorowo". - Po pierwsze, policja skierowała sprawę 15-latka do sądu rodzinnego. To sąd będzie rozpoznawał to postępowanie i stosował ewentualne środki wychowawcze i poprawcze. Jednak prokurator przystąpił do tego postępowania i będzie brał w nim czynny udział - podkreśla Orepuk.
Drugi wątek, który bada prokuratura, to sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób poprzez wytwarzanie i wprowadzanie do obrotu substancji niebezpiecznych, tak zwanych dopalaczy. - Będziemy wyjaśniać, co to był za środek. Sprawdzimy też, skąd 15-latek miał ten środek - precyzuje prokurator.
Śledczy powołali też biegłego z zakresu badań fizykochemicznych, który ma przeprowadzić analizę zabezpieczonego dopalacza. Tego znalezionego przy trójce nastolatków i tego, którego później znaleziono w domu 15-latka.
Dał dopalacz, ma kuratora
Okazuje się, że 15-latek w sądzie rodzinnym miał już inną sprawę. - Od maja bieżącego roku ma dozór kuratora. Za zachowanie związane z tak zwanymi przejawami demoralizacji. Chodzi o niewłaściwie zachowanie w środowisku szkolnym, między innymi wagary - mówi Agnieszka Połyniak, rzecznik Sądu Okręgowego w Świdnicy.
Sąd rodzinny wszczął już postępowanie w stosunku do chłopaka. Jak relacjonuje Połyniak, zwrócił się też (niezależnie od prokuratury) do laboratorium o przeprowadzenie badań porównawczych substancji znalezionej przy 15-latku i tej, którą znaleziono przy trójce nieprzytomnych nastolatków. - Jeśli chodzi o te osoby, to żadne decyzje na razie nie zapadły. Sąd czeka na informacje o ich sytuacji rodzinnej. W zależności od nich będą podejmowane ewentualne kroki w stosunku do tych osób - wyjaśnia Połyniak.
Jak informuje prokuratura, 15-latek na razie przebywa pod opieką rodziców.
Do zdarzenia doszło w Bielawie:
Autor: tam/i/jb / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: zdjęcia dzięki uprzejmości portalu doba.pl