570, 850, 1400, 4000, a nawet 10 000 złotych - to tylko niektóre z cen biletów na czerwcowy koncert Davida Gilmoura, który odbędzie się we Wrocławiu. Bilety w normalnej dystrybucji sprzedano w ciągu kilkunastu godzin. Kilkaset wejściówek zostało wykupionych przez koników, którzy teraz wystawiają je w internecie i dyktują ceny. - Oczywiście, że to potępiamy, ale nie możemy nic zrobić - mówi rzecznik Europejskiej Stolicy Kultury. Przyznaje, że więcej biletów od organizatora koncertu nie będzie.
Oficjalna sprzedaż biletów na koncert Davida Gilmoura ruszyła 26 stycznia. Zakończyła się kilkanaście godzin później, bo wejściówki się wyprzedały. Było ich 25 tysięcy. Jak mówią przedstawiciele Europejskiej Stolicy Kultury, więcej być nie mogło. - To wynika z woli i życzenia samego artysty. Chciał, by koncert odbył się w przestrzeni miejskiej, a nie na stadionie. Chciał pokazać miasto, więc jego management liczył się z tym, że publiczność nie będzie mogła być wielka - tłumaczy Arkadiusz Foerster, rzecznik ESK. I dodaje, że na placu Wolności, przed Narodowym Forum Muzyki, więcej osób się po prostu nie zmieści.
Biletów nie ma i są
Okazuje się, że biletów nie ma jedynie na ebilet.pl, oficjalnej stronie dystrybutora, który wygrał przetarg na ich sprzedaż. Kosztowały od 120 do 195 złotych, w zależności od odległości od sceny.
Do boju ruszyli nie tylko polscy i zagraniczni fani muzyki Gilmoura, ale także tzw. koniki, którzy teraz wystawiają bilety na sprzedaż w internecie. Na jednej ze stron ceny tych najtańszych zaczynają się od ponad 500 złotych, a kończą na 10 tys. złotych.
- Oczywiście, że to potępiamy, ale nie możemy nic zrobić. Strona na której sprzedawane są bilety jest zarejestrowana w Szwajcarii, a nasze prawo tam nie działa. Jesteśmy zbulwersowani, ale nie możemy wyciągnąć wobec tych osób żadnych konsekwencji - wyjaśnia Foerster. Jak mówi, ten sam problem pojawia się przy wszystkich wielkich imprezach. - Tak bywa, że koniki kupują wtedy bilety tylko po to, by na nich zarobić. Podobnie było chociażby podczas Mistrzostw Europy w piłce nożnej - twierdzi rzecznik ESK.
Fani: to skandal
Takie tłumaczenia nie uspokajają fanów artysty, którzy na jego oficjalnym profilu na Facebooku piszą o skandalu i podsyłają adresy kolejnych stron, gdzie dostępne są droższe wejściówki.
Wiadomo, że więcej biletów w oficjalnej dystrybucji nie będzie. Przedstawiciel ESK przyznaje, że Wrocław i jego mieszkańcy powinni być dumni, że w stolicy Dolnego Śląska zorganizowano wydarzenie, które cieszy się tak olbrzymim zainteresowaniem.
Koncert odbędzie się placu Wolności we Wrocławiu:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Jimmy Baikovicius / Wikipedia (CC BY-SA 3.0)