To pierwsze takie nagranie, zrobione po katastrofie. Ciemne korytarze, chodniki zawalone skałami i wiszące z każdej strony kable - tak wygląda miejsce, w którym 19 górników z "Rudnej" przez 7 godzin czekało na pomoc po wstrząsie w kopalni.
Kamera TVN24 zarejestrowała obraz z korytarzy, w których nawet z latarką trudno jest cokolwiek dojrzeć, wszędzie leżą skały. Nie łatwo jest przez nie przejść, zwłaszcza, że ze stropów zwisają zerwane części instalacji elektrycznej. Do tego leżą rozbite i zniszczone maszyny górnicze.
"Mieli wielkie szczęście"
W tym miejscu, w nocy z wtorku na środę, 19 górników przez blisko siedem godzin czekało na przyjście ratowników.
- Wielkie szczęście mieli ci, którzy w momencie wstrząsu znajdowali się pod ziemią. Szczęście, że nie wracali wtedy z pracy ani do niej nie szli - relacjonował na antenie reporter TVN24, Tomasz Kanik.
Eksperci, którzy w poniedziałek byli pod ziemią na wizji lokalnej, przyznają, że tam, gdzie pracowali górnicy, skutki wstrząsu były bardzo niewielkie. Droga, którą ewakuowali się w stronę kopalni Polkowice - Sieroszowice, jest w o wiele gorszym stanie.
Pół kilometra rumowiska
W poniedziałek ok. 9.00 pod ziemię zjechali przedstawiciele urzędu górniczego oraz spółki KGHM. Mieli ustalić przyczyny wstrząsu z ubiegłego tygodnia oraz stan wyrobiska.
Była to już druga wizja lokalna w tym miejscu, bo wcześniej przejścia były zawalone skałami. Przez weekend udało się je jednak udrożnić. W poniedziałek, po raz pierwszy, specjaliści doszli do miejsca, gdzie pracowali górnicy.
Pracownicy urzędu górniczego oraz przedstawiciele spółki KGHM pierwszą wizję lokalną w polkowickiej kopalni "Rudna" przeprowadzili już w czwartek. Pod ziemią spędzili ponad trzy godziny. Sprawdzili urządzenia, łącza, wentylacje i stan wyrobiska.
- Na głębokości około 950 metrów, w miejscu, gdzie doszło w wyniku wstrząsu do tąpnięcia, jest około półkilometrowe rumowisko, zniszczonych zostało kilka maszyn - mówiła w czwartek Jolanta Talarczyk.
W komunikacie rozesłanym do mediów po czwartkowej kontroli czytamy, że zniszczenia spowodowane wstrząsem są tak rozległe, że nie ma mowy o wznowieniu wydobycia w tym rejonie w ciągu najbliższych dni.
Powstanie raport
Od kilku dni trwają też przesłuchania górników, którzy byli uwięzieni pod ziemią oraz świadków wstrząsu. Komisja zabezpieczyła też dokumentację kopalni. Na koniec sporządzi raport. Wtedy dopiero będzie można mówić o przyczynach katastrofy.
- Mają dwa miesiące na jego przygotowanie, ale jeśli dziś podczas wizji okaże się, że nie ma wielkich zastrzeżeń, to nawet w ciągu tygodnia może być gotowy - dodała w poniedziałek Talarczyk.
Uwięzieni pod ziemią
W ubiegły wtorek późnym wieczorem w kopalni ZG "Rudna" w Polkowicach doszło do wstrząsu o sile 3,4 stopni w skali Richtera. Trwał ok. 10 sekund, a jego przyczyną prawdopodobnie był samoistny ruch górotworu.
W tym czasie pod ziemią pracowało 42 górników. 22, zaraz po wstrząsie, wydostało się z kopalni o własnych siłach. Jeden został wyniesiony na noszach i trafił do szpitala. 19 górników pozostało jednak pod ziemią. Zawalone skały odcięły im wszystkie drogi ucieczki. Ratownicy dotarli do uwięzionych po siedmiu godzinach poszukiwań. Wszyscy byli w dobrym stanie.
Autor: ansa/mz/k / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24