Dali się oszukać, ale nie zamierzają przestać pomagać. Anna i Robert Lewandowcy, w specjalnym oświadczeniu, poinformowali, że zwrócono im pieniądze, które przekazali na nieistniejącego chorego Antosia. Deklarują, że odzyskane 100 tys. zł przekażą na inny cel charytatywny.
Akcję "Boję się ciemności" na rzecz chorego na siatkówczaka 2,5-letniego Antosia wsparło wiele znanych osób. Okazało się, że zbiórka jest oszustwem, a chory Antoś nie istnieje. Wśród tych, którzy zdecydowali się pomóc potrzebującemu dziecku, byli Anna i Robert Lewandowscy.
"(...) chcielibyśmy poinformować, że podobnie jak wszyscy zaangażowani darczyńcy zostaliśmy wprowadzeni w błąd" - napisali Anna i Robert Lewandowscy w oświadczeniu przesłanym "Faktom" TVN.
I poinformowali, że organizator zbiórki zwrócił im środki.
"Pomaganie innym jest dla nas bardzo ważne"
Lewandowscy z pomagania nie rezygnują. Odzyskane pieniądze chcą przeznaczyć na inny cel charytatywny. "Pomaganie innym jest dla nas bardzo ważną wartością i pomimo tego zdarzenia, nie przestaniemy wspierać organizacji charytatywnych, osób potrzebujących i akcji prospołecznych" - piszą Anna i Robert w oświadczeniu.
Wcześniej organizator zbiórki zamieścił na Facebooku dowód na to, że pieniądze parze sportowców oddał. Obiecuje też, że środki zwróci wszystkim, którzy wpłacali na pomoc chłopcu.
Zebrał pół miliona. Przekonywał, że dla Antosia
Na rzekome ratowanie chłopca zebrano ponad 500 tysięcy złotych. Jak mówią oszukani, organizator robił wszystko, by zbiórka wyglądała wiarygodnie. Ci, którzy wpłacali pieniądze, nie mieli wątpliwości, że pomagają potrzebującemu.
O tym, że zbiórka może być oszustwem poinformowała fundacja Siepomaga. To właśnie między innymi na ich portalu próbowano prowadzić zbiórkę na rzecz Antosia. Zgłoszenie nie przeszło jednak weryfikacji. - To było przerażające, bo nikt się nie odezwał, nikt nie znał tego chłopca. Co więcej, organizator tej zrzutki wydał oświadczenie, że przeprasza, że to wszystko jest nieprawda, że dziecko nie istnieje - mówiła w rozmowie z "Faktami" TVN Agnieszka Nowik z Siepomaga.
Organizator: wszystko biorę na klatę
Organizatorem zbiórki był 23-letni Michał S. - Chcę przeprosić wszystkich, również gwiazdy, które miały styczność i promowały swoim imieniem i nazwiskiem tę akcję. Jest mi bardzo przykro, że zostały one w ten sposób oszukane. Jestem za to, jako organizator, odpowiedzialny i wszystko biorę, jak mężczyzna, na klatę - powiedział reporterowi "Faktów" TVN. Z kolei pytany przez dziennikarza "Gazety Wrocławskiej" o to, czy dopuścił się oszustwa odpowiedział: - Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie.
Sprawę bada Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu.
Autor: tam/i/jb / Źródło: TVN24 Wrocław, Fakty TVN