Jeden z braci wyzywał, szarpał za ubranie i uderzył w twarz ratownika. Drugi ograniczył się do szarpania. Mężczyznom nie spodobało się to, że zbyt długo czekali na ambulans. Do winy się przyznali i chcieli dobrowolnie poddać się karze. Na to jednak nie zgodził się prokurator.
7 stycznia nad ranem, przed jedną z dyskotek w Nysie, doszło do ataku na ratowników medycznych. Ci zostali wezwani do nieprzytomnego mężczyzny, który leżał na ziemi przed lokalem.
"Zaczęli krzyczeć, że czas nieodpowiedni"
Ratownicy zostali zaatakowani w trakcie udzielania pomocy. Adam Ć. szarpał za ubranie i uderzył w twarz jednego z ratowników. Rafał Ć. szarpał za kombinezon drugiego.
- W naszą stronę zaczęli krzyczeć, że czas nieodpowiedni, że na pomoc trzeba było długo czekać. Poleciał stek wulgaryzmów - relacjonował jeden z zaatakowanych ratowników. Napastnicy byli pijani. Nie spodobało im się to, że ambulans zbyt długo jechał na miejsca zdarzenia.
Przyznali się do wszystkiego i chcieli poddać się karze
- W miejscu publicznym, bez powodu, wykazując rażące lekceważenie podstawowych zasad porządku prawnego naruszyli nietykalność cielesną ratowników medycznych podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych - informuje Lidia Sieradzka z Prokuratury Okręgowej w Opolu. Bracia Ć. usłyszeli zarzuty.
Do winy się przyznali, złożyli wyjaśnienia i oświadczyli, że chcą poddać się karze bez przeprowadzania rozprawy. - Prokurator rejonowy w Nysie, z uwagi na charakter zarzutów i okoliczności zdarzenia, nie wyraził na to zgody - przekazała Sieradzka.
Wobec braci nie zastosowano żadnych środków zapobiegawczych. Zdaniem śledczych nie jest to niezbędne dla zabezpieczenie prawidłowego toku postępowania. Mężczyznom grozi do 3 lat więzienia.
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław