Kot, którym opiekował się pan Maciej, został postrzelony z wiatrówki przez jego sąsiada. Zwierzę nie przeżyło. Policjanci zatrzymali 67-latka podejrzanego o zabicie zwierzęcia. Mężczyzna usłyszał zarzuty.
Informację o zdarzeniu mieszkaniec Kraśnika Dolnego przekazał na Kontakt24. Poinformował, że kot został postrzelony w środę.
- Sąsiad strzelał z wiatrówki do mojego kota, który przebiegł dwadzieścia metrów i padł. Nie przeżył postrzału. Całość uchwyciła kamera z monitoringu mojej firmy. Na miejsce wezwałem policję, zatrzymali mężczyznę. Kot praktycznie u nas mieszkał. Dokarmialiśmy go i zajmowaliśmy się nim - przekazał pan Maciej.
Tłumaczył, że koty zjadają mu gołębie
Jak twierdzi, sąsiad początkowo wszystkiemu zaprzeczał. - Na miejsce został wezwany technik kryminalistyki, bo sąsiad nie przyznał się. Zabezpieczono wiatrówkę i śrut w jego domu. Potem tłumaczył się, że koty zjadają mu gołębie - dodał.
O sprawę zapytaliśmy bolesławiecką policję. - Mieliśmy zgłoszenie od właściciela zwierzęcia, że znalazł kota nieżywego pod pojazdem. Ze wstępnych ustaleń wynika, że został postrzelony z wiatrówki. Truchło kota oraz broń zostały zabezpieczone. Podejrzany mężczyzna został zatrzymany - przekazała aspirant sztabowy Anna Kublik-Rościszewska, oficer prasowy policji w Bolesławcu.
Jak podaje policja, przeprowadzone czynności potwierdziły, że kilka godzin przed znalezieniem martwego kota podejrzany strzelił do czworonoga, kiedy ten przebywał na terenie jego podwórka. Po postrzeleniu kota mężczyzna uciekł.
W trakcie wykonywania czynności dowodowych 67-latek usłyszał zarzuty śmiertelnego postrzelenia kota, za co grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Źródło: Kontakt24 / tvn24.pl