- Kierowca zasłabł za kierownicą, nie zahamował i wjechał w przystanek przy pl. Jana Pawła II, na którym czekali ludzie – informowała przed południem Agnieszka Korzeniowska z wrocławskiego MPK.
- Na chwilę przed tym, jak kierowcę autobusu zabrało pogotowie, powiedział, że nie pamięta wypadku, że poczuł się źle – dodała Czajkowska.
Pięć osób rannych, jedna nie żyje
Do wypadku doszło we Wrocławiu w czwartek chwilę po 10. Autobus MPK linii 132 jechał ul. Legnicką w stronę Kazimierza Wielkiego. Łącznie poszkodowanych zostało pięć osób. Wśród nich jeden pasażer pojazdu, kierowca i trzech czekających na przystanku. Jedna osoba nie przeżyła wypadku.
- Był to 50-letni mężczyzna, który czekał na swój autobus - mówił Kamil Rynkiewicz z wrocławskiej policji.
Jego ciało strażacy wydostali spod kół pojazdu. - Musieliśmy podnieść specjalistycznym sprzętem autobus do góry - informował dyżurny straży pożarnej.
Jedna osoba w ciężkim stanie
Ratownicy musieli też rozciąć wiatę przystanku i sam autobus, żeby móc wydostać rannych. Wszyscy trafili do szpitali przy ul. Borowskiej, Weigla i Traugutta. Wśród nich jedna osoba jest w ciężkim stanie.
- Ma złamaną kość udową i nadgarstek - tłumaczyła Agnieszka Czajkowska, rzeczniczka Akademickiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Do tej placówki trafił też kierowca autobusu. - Będziemy go badać tomografem. Mężczyzna oddycha samodzielnie, jest w dobrym stanie. Przytomność stracił w trakcie wypadku - dodała.
Pozostałe trzy osoby mają lekkie obrażenia.
Zabezpieczali miejsce wypadku
Na miejscu przez prawie cztery godziny pracowało kilkudziesięciu strażaków, pogotowie ratunkowe, służby MPK i prokuratura.
- Zabezpieczali rozlane płyny, dokumentują całe zdarzenie - mówił reporter TVN24 Tomasz Mildyn.
Na miejscu nie ma już żadnych utrudnień w ruchu. Policja i prokuratura wszczęły już śledztwo w sprawie wypadku.
MPK: "Kierowca był regularnie badany"
Jak informuje Agnieszka Korzeniowska kierowca, który spowodował wypadek, pracował od 4 lat w MPK we Wrocławiu. Ma 60 lat.
- Był regularnie badany, ostatni raz w 2009 roku. Kolejne badanie miał zaplanowane na 2014 - mówi Korzeniowska. - Nie zgłaszał jednak żadnych problemów ze zdrowiem - dodaje i zaznacza, że ustalenie, czy kierowca zgłaszał rano swoją słabszą formę, to będzie długa procedura.
Autor: bieru/k/roody / Źródło: TVN24 Wrocław