Dolny Śląsk przoduje w statystykach zatruć i zgonów spowodowanych zaczadzeniem - alarmują strażacy. Od jesieni tlenkiem węgla zatruło się już ponad 80 osób, 6 zmarło.
- Zdarza się, że to urządzenia grzewcze działają wadliwie, ale w większości przypadków błędy popełniają ludzie. Najczęściej jest to samodzielna instalacja urządzeń, brak odciągu spalin i dopływu świeżego powietrza – mówi kpt. Krzysztof Gielska, rzecznik straży pożarnej na Dolnym Śląsku.
Statystyki prowadzone tylko przez straż pożarną są niepokojące.
- Sześć osób śmiertelnie zatruło się tlenkiem węgla, a osób poszkodowanych, które zabrało pogotowie ratunkowe jest już ponad 80 – wymienia Gielsa.
W poniedziałek, podczas kąpieli, tlenkiem węgla zatruł się 13-latek z Legnicy. Rodzice, którzy znaleźli nieprzytomnego chłopca wezwali pogotowie ratunkowe. Dziecka nie udało się uratować.
Czujnik uratuje życie
Strażacy radzą, by montować w domach czujniki tlenku węgla. Są niewielkie, a mogą uratować życie, bo wykrywają nawet najmniejsze stężenie tlenku węgla.
- Urządzenie należy zamontować w pobliżu miejsca gdzie śpimy. Pracuje cały czas, a jeśli stwierdzi obecność tlenku węgla, włączy sygnał alarmowy. To znak, że należy sprawdzić piecyki i otworzyć okna – wyjaśnia rzecznik straży.
Autor: ansa/par / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24