Zamiast bezpiecznej Odry - inwestycje w powijakach i kompetencyjny bałagan. Wielka powódź sprzed 15 lat niewiele nas nauczyła: - Nikt do końca nad tym nie panuje, mimo że inwestycje powinny się zakończyć już sześć lat temu - denerwują się wrocławscy samorządowcy.
Powódź tysiąclecia do Wrocławia przyszła piętnaście lat temu, dokładnie 3 lipca. Po wielkiej wodzie straty szacowane były nawet na 3,5 mld dolarów. Potopu nie przeżyło 56 osób, siedem tysięcy osób straciło dach nad głową, a kolejne czterdzieści - dorobek życia.
- To było piętnaście lat temu, a my ciągle nie możemy czuć się bezpiecznie. Teraz nad bezpieczeństwem mieszkańców powinny czuwać cztery instytucje. Poza nami - urząd wojewódzki, marszałkowski i RZGW - wylicza Paweł Czuma z urzędu miasta. - A zamiast bezpieczeństwa mamy bałagan.
Pierwszy zarzut: bałagan kompetencyjny
Zgodnie z podziałem kompetencji, dolnośląski wojewoda odpowiada za program Odra 2006, Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej za zabezpieczenie urządzeń na rzece, a marszałek - za wały.
- To powoduje, że cała masa instytucji ma częściowo powielające sie zadania, częściowo rozdzielne i nikt do końca nad tym nie panuje - dodaje Czuma. - Dlatego ciągle nie możemy czuć się bezpiecznie.
Drugi zarzut: niedokończone inwestycje
Wspomniany program Odra 2006 opracowano po katakliźmie w 1997 roku. Założenia obejmowały jedną trzecią Polski. Realizacja programu miała zapewnić bezpieczeństwo mieszkańców przez stworzenie systemu przeciwpowodziowych zabezpieczeń, ochronę środowiska, usunięcie szkód z 1997 roku, rozwój żeglugi i energetycznego wykorzystania rzek.
Według wrocławskiego magistratu program Odra 2006, zgodnie z nazwą, powinien zostać zrealizowany już sześć lat temu.
Urząd wojewódzki sprawę widzi inaczej. Według jego przedstawicieli zawarta w nazwie programu data "2006" była tylko umowna.
- Program Odra 2006 trwa do roku 2016 - tłumaczy Marek Skorupa, wojewoda dolnośląski. - Oczywiście nie skończyliśmy całości zaplanowanych prac, ale wykonaliśmy 46 procent roboty. A to podnosi poziom bezpieczeństwa.
NIK ocenia surowo
Optymizmu wojewody nie podziela jednak Najwyższej Izby Kontroli, która w lutym sprawdziła realizację programu, w dorzeczu Odry wciąż może się powtórzyć tragedia z 1997 roku. Stan jednej trzeciej wałów został oceniony jako fatalny.
- Znaleźliśmy też przypadki, gdzie już zrealizowane inwestycje nie przyniosły zamierzonych efektów i nie chronią mieszkańców przez powodzią - alarmuje Jacek Jezierski z NIK. - Dwa zbiorniki wodne nie są eksploatowane, bo przeciekają. Koszt budowy tych obiektów to łącznie ponad 36 mln zł - dodaje.
Kozanów oprze się wodzie?
Na ważne inwestycje ciągle czekają też m.in. mieszkańcy Kozanowa, osiedla które najbardziej ucierpiało w czasie powodzi tysiąclecia. Teraz przed blokami budowane są nowe wały, które według zapewnień magistratu - zabezpieczą teren.
- Ale na remont zdecydowało się miasto, nie odpowiedzialne za to urzędy, mimo że to nie leży w naszych kompetencjach - denerwuje się Czuma. Wojewoda odpiera zarzuty: - Nas czekaja dwie kluczowe inwestycje. To modernizacja wrocławskiego węzła wodnego i budowa zbiornika Raciobórz - wylicza.
Według przedstawiciele Wrocławia bilans jest niekorzystny: - Mamy piętnastą rocznicę powodzi, a kluczowe inwestycje są dopiero w powijakach - podsumowuje Czuma.
Autor: bieru
Źródło zdjęcia głównego: Konrad Derda