Bakterią wąglika można zarazić się na trzy sposoby, a brak leczenia może doprowadzić do ciężkiego zapalenia płuc. Temat bakterii, która ostatnim razem stała się powszechnie znana po atakach na World Trade Center w 2001 roku, wraca bo do Polski trafiło ponad 30 krów ze słowackiej farmy, na której odkryto wąglika.
Na początku mówiło się tylko o trzech krowach ze słowackiego stada, które miały trafić do Polski we wrześniu. Jednak jak poinformował we wtorek wieczorem Główny Lekarz Weterynarii Janusz Związek, w dwóch ostatnich dniach do ubojni w okolicach Starego Sącza trafiło jeszcze 36 krów ze Słowacji.
Wszystko, albo nic
Powiatowy Inspektor Weterynarii zdecydował na razie o wstrzymaniu uboju, bowiem nie wiadomo, czy zwierzęta, które trafiły do Polski są chore. Janusz Związek czeka na informacje ze Słowacji o numerach stad i poszczególnych krów. Od tego zależy decyzja o uboju wszystkich zwierząt.
- Nikt nie będzie podejmował ryzyka selekcji. Obowiązuje zasada "pełne - puste" - oświadczył Janusz Związek.
Objawy choroby i jej skutki
Informacje na temat skażonego stada są bardzo ważne, bo choć wąglik występuje u bydła, koni czy owiec, to bakteria może się przenieść na człowieka. Może się to stać na trzy sposoby. Przez wdychanie bakterii w miejscu, gdzie jest jej duże natężenie, przez zjedzenie zakażonego mięsa lub przez dotyk. Wąglikiem nie można zarazić się od chorego człowieka, bo żywa bakteria nie przenosi się między ludźmi.
- Jeżeli bakteria wniknie przez płuca mamy bardzo ciężkie zapalenie płuc. Często śmiertelne jeśli nie podejmiemy szybko leczenia. Jeżeli bakteria wniknie przez przewód pokarmowy wówczas będzie to ciężka biegunka. A jeśli mamy do czynienia z zakażeniem skóry będą to zmiany o charakterze ropni, martwicy czy pęcherzy - tłumaczy Paweł Grzesiowski z Instytutu Profilaktyki Zakażeń. Szybkie wykrycie bakterii jest gwarancją powrotu do zdrowia, bowiem choroba jest całkowicie uleczalna. Jak zaznacza Grzesiowski pod warunkiem, że w odpowiednio wczesnej fazie zakażenia zostanie podany antybiotyk.
Związek: Złapaliśmy hydrę za głowę
Główny Lekarz Weterynarii zapewnia, że zwierzęta trafiły do Polski wcześniej, niż 30 dni przed wykryciem choroby. To istotna informacja, bo w przypadku wąglika przyjmuje się właśnie 30-dniowy okres kwarantanny. - Zdążyliśmy złapać hydrę za głowę. Mamy wszystkie zwierzęta, choć są wśród nich też te pochodzące z Polski. Na razie wszystkie są "zablokowane" i nie mają prawa być ubite - stwierdza Janusz Związek.
Autor: ktom//bgr / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24