Decyzją wszystkich rodziców i osób niepełnosprawnych zawieszamy po 40 dniach protest w Sejmie - poinformowała w niedzielę na antenie TVN24 jedna z liderek protestujących Iwona Hartwich. Jak dodała, wydane zostanie w tej sprawie oświadczenie podczas konferencji prasowej przed Sejmem o 14:30. Na antenie TVN24 trwa wydanie specjalne.
- Martwimy się o swoje zdrowie, a przede wszystkim swoich dzieci - tłumaczyła podjętą decyzję Iwona Hartwich w rozmowie z TVN24. - W tym momencie zostaliśmy odcięci od ostatnich mediów, zamknięto nam dostęp w pokoju dziennikarskim do telewizora - dodała.
Podkreśliła, że decyzja podjęta została jednogłośnie, ale że zawieszenie protestu nie oznacza jego zakończenia.
- To jest nasza suwerenna decyzja, tutaj nikt nie będzie robił przyjemności ani pani minister (Elżbiecie) Rafalskiej, ani pani (Joannie) Kopcińskiej. W dalszym ciągu Adrian nie ma na buty - powiedziała.
"Wszyscy nas opuścili"
Przyznała też, że cała grupa przebywająca w Sejmie myślała o tym od pewnego czasu.- Od tego momentu, kiedy zostałyśmy poszarpane, kiedy tak naprawdę wszyscy nas opuścili, i prezydent, i pan premier - stwierdziła. - Żaden kompromis nie był poważnie potraktowany przez stronę rządową - stwierdziła Iwona Hartwich.
- Jeżeli pan prezydent podpisuje ustawę, która jest tak naprawdę ustawą wydmuszką, która nie daje nic dzieciom niewidomym, upośledzonym, z zespołem Downa, autystycznym, i ta pomoc jest fikcyjna, to jest nam bardzo przykro z tego powodu - powiedziała, dodając: - Nie zostaliśmy potraktowani poważnie.
Jak poinformowała, rzeczy protestujących są już wynoszone z Sejmu. Osobom, które przebywały w parlamencie od 40 dni, zapewniono asystę osób, które w tym pomagają. - Nasze rzeczy są wynoszone do namiotu, który jest obok Sejmu - powiedziała.
Inna z protestujących matek Marzena Stanewicz dodała, że jednym z powodów podjęcia decyzji o zawieszeniu protestu jest brak dalszych rozmów ze strony rządu. - Trzeba powiedzieć "dość", nie możemy pozwolić, aby nas rząd traktował nas obojętnie. Rząd, któremu przedstawiamy cztery kompromisy, nie chciał z nami rozmawiać. Kiedy doszło do szarpaniny nikt nie przyszedł i nie stawił się za nami. Kto rządzi tym krajem, pan prezydent nie stanął w obronie swoich obywateli? Nie rozumiem tego - powiedziała.
40 dni protestu
Protest opiekunów osób niepełnosprawnych i ich podopiecznych trwał od 18 kwietnia. Zgłaszali dwa postulaty - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie.
Protestujący przekonywali, że zrealizowano jeden ich postulat - podniesienie renty socjalnej. Zgodnie z już opublikowaną ustawą wzrośnie ona z 865,03 zł do 1029,80 zł.
Opublikowano również ustawę wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności.
Zdaniem jej autorów (posłowie PiS) spełnia ona drugi postulat protestujących i przyniesie gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie około 520 zł oszczędności. Protestujący uważają jednak, że ta ustawa to "wydmuszka" i nie realizuje ich żądań w sprawie dodatku.
Autor: mm/adso / Źródło: TVN24, PAP