Katarzyna Kant-Wysocka kilka tygodni temu wygrała milion złotych, ale to nie była jej pierwsza wygrana. Niecałe dwa lata wcześniej stoczyła zwycięzką walkę z internetowym oszustem. Pani Zofia nie miała tyle szczęścia. Padła ofiarą tego samego mężczyzny i straciła prawie pół miliona złotych. Oszuści matrymonialni w dobie internetu są niezwykle zuchwali. Żerując na współczuciu, zapewniając o miłości, wyłudzają pieniądze. Materiał "Czarno na białym".
"Scam" to oszustwo polegające na wzbudzeniu u kogoś zaufania, a następnie wykorzystanie tego zaufania do wyłudzenia pieniędzy lub innych składników majątku.
Aby osiągnąć cel, oszuści podają się np. za "amerykańskich żołnierzy" stacjonujących rzekomo w Iraku czy Afganistanie. Wiele kobiet daje się zwieść.
"Padają wzniosłe słowa"
Mechanizm tego oszustwa jest zwykle podobny. Zaczyna się od kontaktu na portalach społecznościowych. - Przyjęłam zaproszenie i od razu ten pan zaproponował przejście na rozmowę za pośrednictwem maila - opowiada Katarzyna Kant-Wysocka.
Konwersacje z mężczyzną - oszustem matrymonialnym - trwają od tego momentu co najmniej kilka miesięcy. W codziennej wymianie płomiennych wiadomości budowana jest więź. Katarzyna Kant-Wysocka, która na takiego oszusta trafiła i zorientowała się, że próbuje wyłudzić od niej pieniądze, opowiada, że podczas konwersacji "padają wzniosłe słowa".
"Codziennie śnię o nas: rzeczy proste jak spacerowanie po plaży trzymając się za ręce, zmierzch razem, trzymanie cię w ramionach w spokojny wieczór" - cytuje wiadomości mężczyzny Kant-Wysocka. - Już wtedy pisał, że wydaje mu się, że nasze szczęście jest nam przeznaczone - dodaje, mówiąc o oszuście.
Oszust "przywiązuje emocjami"
Pani Zofia nie chce ujawniać swojej tożsamości. Straciła kilkaset tysięcy złotych, gdy poznała mężczyznę za pośrednictwem komunikatora internetowego. - Podał swoje zdjęcie i od tego się zaczęło - opowiada.
- To były moje oszczędności, jak również pożyczone pieniądze od moich przyjaciół i dwa niewielkie kredyty - mówi.
- Pisał, że mnie bardzo kocha, że chce być ze mną na zawsze, że jestem jego duszą, sercem, że tylko dzięki mnie tam żyje - zwierza się oszukana kobieta. - Codziennie pisze i to po parę godzin - zwraca uwagę w rozmowie z reporterką "Czarno na białym".
- Zagrał ze mną, przedstawiając mi dziesięcioletnią córkę, która do mnie pisze i mówi "mamo". W tym momencie chyba coś we mnie pękło - opowiada i pokazuje zdjęcie dziewczynki.
Psycholog Magdalena Chorzewska tłumaczy, że "taki człowiek musi przywiązać do siebie kobietę". - A przywiązuje ją głównie emocjami, które wytwarzają się między ludźmi, którzy ze sobą piszą - wyjaśnia.
Potrafi czekać na właściwy moment nawet pół roku
- Taki "amerykański żołnierz" przedstawia się zazwyczaj jako wdowiec lub rozwodnik, ale częściej wdowiec z dzieckiem, bo to jest bardzo chwytające za serce - mówi Katarzyna Kant-Wysocka, która oszukać się nie dała.
Gdy relacja staje się już bardzo bliska, oszust przechodzi do działania. - Poszukuje kogoś, z kim mógłby spędzić emeryturę, bo już niedługo jego służba dobiega końca. Za dobrą służbę został wynagrodzony przez rząd Afganistanu, Syrii czy Iraku. Te pieniądze będą na nasze wspólne życie - opowiada Kant-Wysocka o tłumaczeniach, jakie wybierają oszuści.
Po jakimś czasie mężczyzna pisze, że te pieniądze trzeba przewieźć, ale są problemy celne. - Ponieważ są problemy celne na lotnisku albo na granicy, występują jakieś biurokratyczne przeszkody, które uniemożliwiają przesyłkę, należy przelać pieniądze na jakieś koszty manipulacyjne, ale to jest i tak ułamek tego, co on ma - tłumaczy dalszy schemat oszustwa.
Katarzyna Kant-Wysocka miała otrzymać kwotę 600 tysięcy dolarów. "W Kabulu walczyłem z talibami, aby przywrócić pokój w Afganistanie. Dzięki mojej służbie mam dużo pieniędzy, które są wynikiem naszych dobrych uczynków i inteligentnych działań. Moja część pieniędzy wynosi 600 tysięcy dolarów. Tylko ty i mój syn jesteście ludźmi, którym mogę teraz zaufać. Zaufanie i uczciwość to najważniejsza rzecz w miłości, więc bardzo dobrze, że sobie ufamy" - pisał w mailu do pani Katarzyny "Patrick Jonathan", mężczyzna podający się za "amerykańskiego żołnierza".
Kobieta otrzymała certyfikat, w którym były jej dane i to miało ją uprawniać do odbioru przesyłki z pieniędzmi. - Uznałam, że warto utrzeć oszustowi nosa - mówi w rozmowie z reporterką "Czarno na białym".
Pewność, że mężczyzna próbuje ją oszukać, miała od początku. Jej uwagę zwróciło to, że rozmówca od razu zaczął "wchodzić w emocjonalne tony". W jednym z listów napisał, że ma zamiar przenieść się do Polski.
"Dlatego szukam właściwej kobiety i wierzę, że cię znalazłem. Jesteś bardzo piękna. Wierzę w miłość, ponieważ leczy ranne serce i złamany duch. Nasze spotkanie zostało wymyślone przez Boga. Szukam kobiety, z którą spędzę resztę życia. Moje serce bije dla Ciebie" - wyznawał.
- Jeżeli ktoś pisze o mnie nie tylko, że jestem atrakcyjna, bo to jeszcze mógłby stwierdzić po jakimś zdjęciu, ale że od razu chce sobie układać ze mną życie, że jestem jego spełnionym marzeniem, że Bóg mnie zesłał jemu, to coś jest nie tak - mówi pani Katarzyna.
'Zapytał, czy ja mogę jemu pomóc"
Katarzyna Kant-Wysocka została poproszona o rękę i pieniądze po około ośmiu miesiącach wymieniania wiadomości.
Historię swojej korespondencji z osobą podającą się za przebywającego w Afganistanie żołnierza opisała na blogu. Ma nadzieję, że za jego pośrednictwem "może dotrzeć do kobiet, które są na etapie korespondencji z kimś takim". - Jeżeli chociaż jedna osoba powstrzyma się przed przelaniem pieniędzy takiemu człowiekowi, to jakbym wygrała kolejny milion - mówi.
Niestety ostrzeżenie z bloga nie dotarło do pani Zofii, do której pół roku temu odezwał się oszust podający się za "amerykańskiego żołnierza". W jej przypadku historia wyglądała nieco inaczej. - Najpierw mnie zapytał, czy zostanę jego żoną - opowiada.
- Zapytał, czy ja mogę jemu pomóc, że on chce wyjść z wojska, ale w armii są różne procedury, że to wszystko będzie kosztowało - mówi.
Pani Zofia na konto oszusta przelała łącznie 491 tysięcy złotych.
Oszust o wielu tożsamościach
Reporterzy "Czarno na białym" autentyczność zdjęć, jakie przesyłał obu kobietom mężczyzna, sprawdzili z Beatą Biel z portalu Konkret24, który zajmuje się demaskowaniem fałszywych informacji.
Biel opisuje taktykę oszustów podających się za amerykańskich żołnierzy. Krok po kroku instruuje, jak sprawdzić wiarygodność zdjęcia i jak nie dać nabrać się na "metodę na żołnierza".
- Przydatnym narzędziem jest strona tineye.com. Wprowadzamy zdjęcie, które nas intryguje - mówi Beata Biel.
W przypadku fotografii, które przesłał mężczyzna podający się za "amerykańskiego żołnierza", wyświetla się zdjęcie innego mężczyzny z 2013 roku, które wygląda niemal tak samo.
Oszust ma twarz jednej osoby, być może przypadkowej, wklejonej na wielu zdjęciach. - Okazuje się, że on używa różnych tożsamości. - Zachary Karl, Anderson Hudson, Terry Williams, Brandon Williams (...), więc całkiem sporo różnych imion i nazwisk, i bogatą bazę zdjęć z różnych miejsc na całym świecie - mówi Biel.
Płaciła "z powodu współczucia"
Pani Zofia od reporterów "Czarno na białym" dowiedziała się, że mężczyzna oszukujący ją próbuje uwodzić również inne kobiety i że niedawno został zdemaskowany przez blogerkę. Kiedy poznała prawdę, postanowiła zgłosić to na policję.
Rzeczniczka policji w Sopocie asp. Lucyna Rekowska poinformowała, że w tej sprawie prowadzone są czynności. Podkreśla, że to przestępstwo jest zagrożone karą do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Jednak oszust zdaje się tym nie martwić i cały czas pisze do pani Zofii. Ostatnia wiadomość ma zaledwie kilka dni. Kobieta zastanawiała się, czemu przelewała pieniądze. - Z powodu współczucia - ocenia.
- Ja rozumiem osoby oszukane w ten sposób. To są często kobiety samotne i początkujące, jeśli chodzi o używanie internetu - mówi Katarzyna Kant-Wysocka.
Przestępstwa matrymonialne
Przed oszustami podającymi się za "amerykańskich żołnierzy" ostrzega również amerykańska armia i apeluje o niewpłacanie pieniędzy.
Internetowy romans pani Katarzyny skończył się, kiedy "Romeo w mundurze" nie dostał pieniędzy. - Ani przez chwilę nie zamierzałam przelać mu jakiejkolwiek kwoty - przyznaje.
Historie Katarzyny i Zofii nie mieszczą się w głowie i w policyjnych statystykach, które nie wyodrębniają przestępstw matrymonialnych.
W sumie Polsce w 2018 roku zanotowano ponad 1500 różnych wyłudzeń, a straty z tego tytułu wyniosły 63 miliony złotych.
Autor: asty/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24