Nieścisłości i sprzeczności dostrzeżone przez reportera "Czarno na białym" skomentowali: publicysta lotniczy Michał Setlak oraz Michał Jaworski - były uczestnik konferencji smoleńskich.
1. Animacja z błędem
Pierwsza niekonsekwencja pojawia się w komputerowej animacji przygotowanej przez ekspertów Macierewicza.
Na prezentacji widać, jak z powodu wybuchu samolot całkowicie traci ogon.
Problem w tym, że to właśnie w ogonie znajduje się źródło zasilania tupolewa oraz czarne skrzynki. Zasilanie i rejestratory te są połączone z przednią kabiną przewodami - tłumaczy reporter "Czarno na białym".
Tu powstaje pytanie: jeśli rzeczywiście doszło do wybuchu i tupolew stracił ogon, jak to możliwe, że na nagraniach z czarnych skrzynek - po rzekomym wybuchu i przerwaniu przewodów - nadal słychać odliczanie załogi i trwający kilka sekund krzyk pasażerów?
2. Kłopotliwe pole pierścienia
Kolejna wątpliwość dotyczy jednej z prac autorstwa prof. Wacława Berczyńskiego - szefa nowej podkomisji smoleńskiej.
W "Analizie wytrzymałościowej struktury Tu-154M" pomylił się on w prostym obliczeniu - przekonuje reporter "Czarno na białym". Chodzi o wyliczenie powierzchni pierścienia - przekroju ogona tupolewa.
Berczyński nie skorzystał przy tym ze wzoru na obwód koła. Gdyby to zrobił, uzyskałby poprawny wynik: 12,1 cala kwadratowego. Tymczasem w opracowaniu widnieje wartość dużo mniejsza: 3,8 cala kwadratowego.
Jaworski przekonuje, że "po gimnazjum" nikt ma problemów z takim obliczeniem.
3. Parametr "GHARD"
Błąd pojawia się także w prezentacji prof. Wiesława Biniendy. Chodzi o komputerową symulację zderzenia skrzydła tupolewa z brzozą.
Jeden z parametrów symulacji - pod nazwą "GHARD" - otrzymał tam wartość "zero".
- Po wyzerowaniu tego parametru to drzewo zachowuje się jak plastelina. I to widzimy na tych animacjach: brzoza wygina się jak makaron - tłumaczy Setlak.
Jak ustalił reporter "Czarno na białym", wspomniana symulacja - z błędem - jest prezentowana już od 2011 roku. Ma ona dowodzić, że zderzenie samolotu z brzozą było bez znaczenia dla wypadku.
- To nawet nie jest manipulacja, to jest po prostu oszustwo - komentuje Jaworski.
4. Brakująca prędkość
W innej prezentacji prof. Binienda dowodził, że kadłub tupolewa w normalnych warunkach nie powinien się rozpaść tak, jak doszło do tego w Smoleńsku - chyba, że była tam bomba.
Jego zdaniem samolot upadł bowiem na ziemię "tylko" z prędkością 9,8 metrów na sekundę - zauważa reporter "Czarno na białym". Prof. Binienda pominął przy tym jednak prędkość, z jaką samolot poruszał się do przodu. A ta wynosiła aż 75 metrów na sekundę.
5. Zmieniający się kąt obrotu
Kolejne zastrzeżenia dotyczą sposobu obliczenia maksymalnego kąta obrotu tupolewa.
Jeden z członków nowej podkomisji smoleńskiej - Duńczyk Glenn Jorgensen - mówił w 2013 roku, że było to 67 stopni. Kilka miesięcy później zmienił swoje wyliczenia i kąt upadku samolotu zwiększył się aż dwukrotnie, do 130-160 stopni.
Co wpłynęło na zmianę wyniku? Według reportera "Czarno na białym" Jorgensen powołał się na uwagi prof. inż. Grzegorza Kowaleczki - eksperta, który pomagał... rządowej komisji Millera.
Kowaleczko zarzucił Jorgensenowi m.in. "złą geometrię samolotu, błędne obliczenie powierzchni utraconej części skrzydła i błędne obliczenie siły nośnej utraconej końcówki skrzydła".
"Po kilku miesiącach dyskusji usunął on (Jorgensen - red.) opisane powyżej poważne błędy, uznając zasadność zgłaszanych w różnej formie uwag merytorycznych" - czytamy w piśmie prof. Kowaleczki.
6. Kiedy samolot może się uratować
Podczas jednego z wystąpień obecny szef podkomisji smoleńskiej Wacław Berczyński przekonywał: - Samolot projektowany jest w ten sposób, że po utracie 20 procent siły nośnej powinien być ciągle stabilny.
Naukowcy z NASA już przed laty sprawdzili, że to nieprawda. W trakcie eksperymentu w tunelu aerodynamicznym w Langley Amerykanie odcinali samolotowi lecącemu pod kątem różne odcinki skrzydła - w tym taką, jaką stracił tupolew.
Wnioski z badań? Samolot może się po takiej stracie uratować, ale nie wtedy, kiedy traci skrzydło podczas lądowania. - Tupolew mógłby zachować stateczność, ale tylko przy prędkościach powyżej 650 kilometrów na godzinę - precyzuje Setlak.
7. Zbiornik paliwa, który nie eksplodował
Eksperci Macierewicza przekonują, że tupolew stracił skrzydło z powodu wybuchu.
Tymczasem - jak wyjaśnia reporter "Czarno na białym" - w skrzydle znajdował się zbiornik wypełniony resztkami paliwa. Gdyby przyjąć ich tezę o wybuchu, zbiornik ten również powinien eksplodować, a z końcówki skrzydła nie powinno nic pozostać. Ta jednak - razem ze zbiornikiem - przetrwała w całości, co dokumentują zdjęcia.
8. Sami sobie zaprzeczają
W trakcie jednej z konferencji smoleńskich, eksperci Macierewicza zastanawiali się, czy uderzenie w brzozę wyhamowało 80-tonowy samolot.
Prof. Binienda sugerował, że tupolew prawie stanął w miejscu. Prof. Jacek Rońda sprostował z kolei, że maszyna straciła bardzo mało prędkości i poleciała dalej. W tym momencie obalili własne tezy, mimo to na sali rozległy się brawa - przypomina reporter "Czarno na białym".
Jaworski, który opuścił wówczas wspomniany odczyt, wspomina: - Panowie sobie zaprzeczali, a w gruncie rzeczy cała sala miała wrażenie, że jeden i drugi skopał MAK (rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy - red.) i Laska (Macieja, byłego szefa Państwowej Komisji Badań Wypadków Lotniczych - red.).
9. Dziesiątki kilogramów trotylu?
Jeden z ekspertów Macierewicza - Grzegorz Szuladziński - w swojej prezentacji poprawnie wyliczył, że do wysadzenia kadłuba na długości dwóch rzędów siedzeń potrzeba 8 kilogramów trotylu.
A to oznacza, że przy eksplozji 15 rzędów siedzeń (co widać na komputerowej prezentacji podkomisji) na podłodze, wzdłuż samolotu, musiałoby być rozmieszczone aż 60 kilogramów trotylu - wylicza reporter "Czarno na białym".
- To absolutnie nie mogłoby pozostać niezauważone, zwłaszcza że samolot był sprawdzany pirotechnicznie przed wylotem - komentuje Setlak.
10. "Nie, to jest... Następny slajd"
Co ciekawe, podczas wykładu w Bielsku-Białej Antoni Macierewicz przez przypadek wyświetlił symulację, na której drzewo poważnie uszkadza skrzydło, choć to ponoć niemożliwe.
- Nie, to jest skrzydło... To jest... Następny slajd, zszedł pan z tamtego - zareagował Macierewicz. Była to jedyna prezentacja, gdzie parametry skrzydła były zbliżone do rzeczywistych - ustalił reporter "Czarno na białym".
Autor: ts/kk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24