Zachodnia Antarktyda będzie topnieć tak szybko, że nie da się powstrzymać tego procesu nawet przy znaczącym ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych - alarmują brytyjscy naukowcy z British Antarctic Survey. To szczególnie niepokojące, ponieważ w regionie znajduje się wystarczająco dużo lodu, by podnieść poziom mórz o nawet o pięć metrów.
Na kondycję pokrywy lodowej na biegunach wpływa nie tylko temperatura powietrza, ale także oceanu. Gdy lód obmywany jest przez coraz cieplejsze fale, jego topnienie znacząco przyspiesza, a uwolniona woda przyczynia się do podwyższenia poziomu mórz i oceanów. Jak pokazuje opublikowany w czasopiśmie "Nature Climate Change" artykuł brytyjskiej agencji British Antarctic Survey (BAS), zajmującej się badaniem stanu pokrywy lodowej Antarktydy, w obecnej sytuacji nawet ogólnoświatowe wysiłki mogą nie wystarczyć, by zapobiec katastrofie.
Cztery czarne scenariusze
Aby zbadać napędzane przez ocean topnienie pokrywy lodowej Antarktydy Zachodniej, naukowcy przeprowadzili symulacje komputerowe. Ich celem było określenie, w jakim stopniu topnienie jest nieuniknione i należy się na nie przygotować, a w jakim stopniu można je ograniczyć poprzez redukcję emisji gazów cieplarnianych. Zespół przeprowadził symulację czterech scenariuszy: dwa z nich zakładały ustabilizowanie wzrostu temperatury na poziomach 1,5 oraz 2 stopni Celsjusza określonych w porozumieniu paryskim, zaś dwa pozostałe symulowały średnią i wysoką emisję dwutlenku węgla.
Jak się okazało, wszystkie symulacje zakończyły się znacznym ociepleniem Morza Amundsena i zwiększonym topnieniem jego półek lodowych. Trzy najmniej drastyczne scenariusze miały niemal identyczny przebieg - nawet w tym najbardziej optymistycznym wody zaczęły ocieplać się trzy razy szybciej niż obecnie, co pociągnęło za sobą topnienie pływających szelfów lodowych. Dopiero pod koniec wieku procesy zaczęły spowalniać. Najgorszy, choć na szczęście mało prawdopodobny scenariusz zakładał jeszcze większe topnienie szelfów lodowych już od 2045 roku.
- Wygląda na to, że straciliśmy kontrolę nad topnieniem pokrywy lodowej Antarktydy Zachodniej - przekazała Kaitlin Naughten, główna autorka badania. - Gdybyśmy chcieli zachować ją w jej historycznym stanie, działania powinny rozpocząć się dziesiątki lat temu - dodała.
Przerażające prognozy
Wyniki te są szczególnie niepokojące, ponieważ pokrywa lodowa Antarktydy Zachodniej zawiera wystarczającą ilość lodu, aby podnieść średni globalny poziom morza nawet o pięć metrów. Na wybrzeżach mieszkają miliony ludzi, a wzrost poziomu morza będzie miał ogromny wpływ na ich społeczności. Jak wyjaśniła Naughten, świadomość nadchodzących zmian może pomóc w walce z ich skutkami.
- Dzięki rozpoznaniu tej sytuacji z wyprzedzeniem, świat będzie miał więcej czasu na dostosowanie się do nadchodzącego wzrostu poziomu morza. Jeśli trzeba będzie porzucić lub znacznie przeprojektować regiony przybrzeżne, wiedza o tym z 50-letnim wyprzedzeniem będzie miała ogromne znaczenie - powiedziała.
Naukowcy podkreślają, że chociaż ich badanie przedstawia przerażające prognozy dotyczące topnienia szelfu lodowego na Morzu Amundsena, nie podważa ono jednak znaczenia łagodzenia skutków zmian klimatu.
- Nie wolno nam zaprzestać pracy nad zmniejszeniem naszej zależności od paliw kopalnych. To, co robimy teraz, w dłuższej perspektywie pomoże spowolnić tempo wzrostu poziomu morza. Im wolniejsze zmiany poziomu morza, tym łatwiej będzie rządom i społeczeństwu dostosować się do nich, nawet jeśli nie uda się ich powstrzymać - dodała Naughten.
Źródło: British Antarctic Survey
Źródło zdjęcia głównego: Adobe Stock