W nocy ze środy na czwartek wybuchł Merapi - jeden z najbardziej aktywnych indonezyjskich wulkanów. Konieczna była ewakuacja około 250 mieszkańców okolicy. Indonezyjscy geolodzy przestrzegli, że w regionie wciąż nie jest bezpiecznie i może dochodzić do kolejnych erupcji.
Wulkan Merapi w Indonezji wybuchł w nocy ze środy na czwartek. W niebo uniosła się kolumna pyłu i popiołu. Jak podała krajowa agencja ds. łagodzenia skutków katastrof (BNPB), z okolicznych terenów musiało ewakuować się ponad 250 mieszkańców prowincji Yogyakarta.
Cały czas jest niebezpiecznie
Według indonezyjskiej agencji geologicznej, Merapi wypluł z siebie także ogromne ilości lawy. Materiał spłynął w dół na długość pięciu kilometrów.
Według BNPB popiół pokrył niektóre wioski, ale dzięki szybkiej organizacji nie odnotowano żadnych ofiar śmiertelnych.
Badacze dodali, że w regionie cały czas nie jest bezpiecznie. W czwartek rano wulkan wciąż był niespokojny i wyrzucił z siebie nową masę gorącej chmury. Mieszkańców regionu ostrzega się o możliwości kolejnych erupcji, zaleca się także, by nie zbliżali się na odległość mniejszą niż siedem kilometrów.
Często pokazuje swoją siłę
Merapi wznosi się na wysokość 2963 metrów i jest jednym z najbardziej aktywnych wulkanów w Indonezji. Do ostatniej gwałtownej erupcji Merapi doszło w 2010 roku. Liczba ofiar śmiertelnych sięgnęła ponad 350 osób.
Indonezja znajduje się w tak zwanym Pacyficznym Pierścieniu Ognia - obszarze, w którym często dochodzi do erupcji wulkanów i trzęsień ziemi.
Źródło: Reuters