Brytyjskie miasto South Shields zostało zalane w niedzielę. Ulewne opady deszczu przyczyniły się do powodzi błyskawicznej. Woda zalewała ulice, wlewała się do budynków i zmuszała do ewakuacji.
Deszcz dał się we znaki w niedzielę między innymi klientom supermarketu przy Coronation Street w centrum miasta South Shields (wschodnia Wielka Brytania). Sklep musiał zostać zamknięty po południu, gdy doszło do ulewy.
- Właśnie miałam zapłacić, kiedy zaczęło padać. Sytuacja pogorszyła się bardzo szybko, woda wlała się do środka, światła migotały - relacjonowała klientka sklepu Sarah Joy Desborough w rozmowie z lokalnymi mediami.
Kobieta wspomniała, że miała problem, by wyjść ze sklepu.
- Wyjście zajęło mi wieki, utknęłam i nie byłam pewna, czy uda mi się wydostać ze sklepu ze względu na ilość napływającej wody. [...] Wewnątrz było zupełnie jak w brodziku. Sklep był zamknięty dla osób wchodzących, a kiedy wychodziłem, w środku wciąż byli ludzie - dodała.
Budynek zamknięty był przez kilka godzin. W tym czasie pracownicy robili wszystko, by jak najsprawniej pozbyć się wody.
Odwołany maraton
Ulewa dotknęła także organizatorów i uczestników maratonu Great North Run. Zawody nie mogły się odbyć bez utrudnień. Oprócz tego intensywne opadu przyczyniły się do opóźnień w kursowaniu pociągów między Bede a South Shields.
Brytyjska służba meteorologiczna Met Office wydała żółte alerty pogodowe przed burzami, które obowiązywały przez całą niedzielę. Synoptycy ostrzegali, by właściwie przygotować się na trudne warunki atmosferyczne.
Źródło: chroniclelive.co.uk, ENEX