Regionalny sąd administracyjny w Trydencie we Włoszech czasowo uchylił decyzję prezydenta prowincji nakazującą uśmiercenie niedźwiedzicy, która śmiertelnie zaatakowała na początku kwietnia 26-latka w lesie w Val di Sole. Protestowali przeciwko temu niektórzy obrońcy praw zwierząt. Jak przypomina włoska agencja informacyjna ANSA, do podobnej sytuacji doszło w 2020 roku.
26-letni Andrea Papi zginął po tym, jak zaatakował go niedźwiedź w Val di Sole we włoskiej prowincji Trydent. Ciało mężczyzny, który kilka godzin wcześniej wyszedł na jogging, znaleziono w jednym z lasów 6 kwietnia. Pobrane próbki DNA pozwoliły stwierdzić, że biegacza zaatakowała 17-letnia samica określana jako JJ4, która w 2020 roku w pobliżu tego samego miejsca dopuściła się ataku na ojca i syna. Obaj przeżyli spotkanie z niedźwiedziem.
Sąd cofnął decyzję władz
Po śmierci 26-latka prezydent Trydentu Maurizio Fugatti 12 kwietnia wydał decyzję o nakazie schwytania i uśpienia niedźwiedzia. Regionalny sąd administracyjny wydał jednak rozporządzenie uchylające tę decyzję po kilku skargach złożonych przez tamtejsze organizacje ochrony dzikiej przyrody. Według Anti-Vivisezione decyzja o uśmierceniu zwierzęcia "wydała się działaniem przypominającym chęć zemsty na niedźwiedziu niż poszukiwania skutecznego rozwiązania w pokojowym i świadomym współistnieniu". Niektórzy specjaliści twierdzą, że agresywne zachowanie samicy mogło być związane z chęcią obrony swoich młodych, ponieważ niedawno urodziła.
Fugatti ma czas na odwołanie się od decyzji sądu do 11 maja.
Jak przypomina włoska agencja prasowa ANSA, to drugi raz, kiedy regionalny sąd administracyjny w Trydencie cofnął decyzję o uśpieniu 17-letniej niedźwiedzicy. Po raz pierwszy do takiej sytuacji doszło trzy lata temu po ataku zwierzęcia na ojca z synem. Wtedy również prezydent prowincji nakazał schwytanie i uśmiercenie zwierzęcia. Po tym zdarzeniu samicy założono obrożę z nadajnikiem GPS, tak aby móc śledzić miejsce jej pobytu. Śledzenie ruchów samicy, jak informował Reuters, na krótko przed śmiercią biegacza zawieszono jednak z powodu wadliwego sygnału z urządzenia.
Cytowany przez ANSĘ regionalny dyrektor WWF Carmelo Motta, który w 2020 roku twierdził, iż nie należy uśmiercać niedźwiedzicy, teraz ocenił, że "jeżeli osobnik wykazuje zachowanie zagrażające bezpieczeństwu ludzi, jego wyeliminowanie zmniejsza ryzyko kolejnych przypadków agresji" zaznaczając, że takie rozwiązanie to jednak "ostateczność".
Miało być 50, jest około 100
Na początku tygodnia minister środowiska Gilberto Pichetto Fratin spotkał się z władzami lokalnymi, aby omówić reakcję na to tragiczne zdarzenie. Wśród możliwych działań rozważane jest między innymi masowe przeniesienie części populacji niedźwiedzi w Trydencie do innych regionów Włoch lub za granicę. W prowincji ma zostać utrzymana stała liczba osobników.
Od 1999 do 2002 roku w tamtejszych lasach w ramach projektu Life Ursus zamieszkało dziesięć niedźwiedzi. Obecnie jest ich około 100. Pierwotnie zakładano, że tamtejsza populacja będzie liczyć 50 osobników.
Źródło: CNN, ANSA, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock | zdjęcie ilustracyjne