Niszczycielska powódź i lawiny błotne nawiedziły region Marche położony w centralnej części Włoch. Na skutek żywiołu zginęło co najmniej dziewięć osób. Trwają poszukiwania zaginionych: 8-letniego chłopca i 56-letniej kobiety.
Włoski region Marche nawiedziły w czwartek ulewne deszcze, które doprowadziły do powstania niszczycielskich powodzi I lawin błotnych. W wyniku żywiołu zginęło co najmniej dziewięć osób. Władze nie poddają się, wciąż trwają poszukiwania zaginionych: 8-letniego chłopca i 56-letniej kobiety. Działania ekip poszukiwawczo-ratunkowych koncentrują się w miejscowości Barbara położonej w regionie Marche.
- Chcę wierzyć, że Mattia żyje, może uczepił się jakiegoś drzewa - powiedział w rozmowie z włoską agencją prasową ANSA Tiziano Luconi, ojciec zaginionego 8-latka. - W ciągu ostatnich trzech dni spałem łącznie ze trzy godziny, jestem zdruzgotany, ale muszę znaleźć Mattię - dodał.
Mężczyzna bierze udział w poszukiwaniach syna. - Chciałbym przekazać specjalne podziękowania dla straży pożarnej, policji i wolontariuszy - opowiadał rozżalony Tiziano. - Tylko nadzieja i wiara dają mi siłę, aby dalej działać - podkreślił.
Wśród ofiar śmiertelnych brata byłego burmistrza
Dziesiątki strażaków pracują w pocie czoła od czwartkowego wieczoru. Szukają zarówno zaginionych, jak i niosą pomoc lokalnej ludności.
Wśród ofiar śmiertelnych zidentyfikowano 47-letniego Michele Bomprezziego, brata byłego burmistrza gminy Arcevii - Andrei Bomprezziego. Mężczyzna prowadził samochód, który został zmieciony przez wodę i błoto. Jego ciało wraz z pojazdem wyłowiono z rzeki Misy.
Pomoc ofiarom powodzi
Zamożna włoska rodzina Della Valle, której firma produkującej wyroby skórzane, przekazała regionowi Marche milion euro. Pomoc mają otrzymać osoby dotknięte tą straszną ogromną tragedią. Rodzina apeluje również do całego świata biznesu, aby ci również zaangażowali się w pomoc.
Takie ulewy nazywane są "bombami wodnymi".
W czwartek w ciągu zaledwie dwóch-trzech godzin w okolicach miasta Ankona, położonego w regionie Marche, spadło około 400 litrów wody na metr kwadratowy. Tak obfite opady zamieniły ulice w rwące potoki.
Sassoferrato, Senigallia, Ostra, Barbara - na te miejscowości w środkowych Włoszech runęły "bomby wodne". Tak określa się nadzwyczaj intensywne ulewy.
- To były niesłychane ilości wody, przyniosły chaos i śmierć - tak sytuację opisał w piątek szef włoskiej Obrony Cywilnej Fabrizio Curcio po spotkaniu sztabu kryzysowego w Ankonie.
Źródło: ENEX, ansa.it, ilrestodelcarlino.it