Pod koniec grudnia 2020 roku Chorwację dotknęło trzęsienie ziemi. Doszło do wielu zniszczeń, z których część wciąż nie została naprawiona. - Nadal jesteśmy w potrzebie - mówił dyrektor zniszczonego szpitala w Sisaku Tomislav Dujmenović.
Rok temu Chorwację nawiedziło silne trzęsienie ziemi. W wyniku katastrofy zginęło siedem osób, a 26 zostało rannych.
Mimo upływu czasu wciąż nie udało się naprawić wszystkich zniszczonych budynków.
Wspomnienia z dnia tragedii
Wyjątkowo ciężko było 28 grudnia 2020 roku w szpitalu w Sisaku. Zdewastowane zostały oddziały chorób wewnętrznych, intensywnej terapii, chirurgii, ginekologii. Konieczna była ewakuacja ponad dwustu pacjentów. Rok później wszystko wygląda dokładnie tak samo.
- Rok temu siedziałam w tym pokoju i kiedy nastąpiło to straszne trzęsienie ziemi, wstrząs był tak silny, że czułam, jak część pomieszczenia się oddziela - opowiadała Danijela Skorc, pracownica szpitala.
Jak dodała, pomoc została zorganizowana bardzo sprawnie, jednak akcja ratunkowa była utrudniona, ponieważ odcięto dostawy prądu i wody, nie działały więc także windy.
- Nie potrafię tego opisać. Myślałam, że wszyscy zginiemy. To była pierwsza i jedyna rzecz, o której wszyscy myśleliśmy. Wyszliśmy na zewnątrz i krzyczeliśmy, żeby koledzy, którzy zostali w środku, też opuścili budynek. Naszym celem było ratowanie pacjentów - mówiła Dragana Alesić, pielęgniarka z oddziału anestezjologii.
- Minął rok, ale podnosimy się, pracujemy. Nadal jesteśmy w potrzebie, dlatego muszę ciągle błagać darczyńców, by o nas nie zapominali - podsumował Tomislav Dujmenović, dyrektor szpitala.
Źródło: ENEX